W niedawnym wywiadzie z aktywistką klimatyczną Dominiką Lasotą dziennikarz RMF FM i Kanału Zero Robert Mazurek wypomniał swojej rozmówczyni, że jedna z najbardziej znanych międzynarodowych inicjatyw walczących o bardziej zdecydowaną politykę w zakresie dekarbonizacji - Ostatnie Pokolenie - została uznana przez niemiecki wymiar sprawiedliwości za organizację przestępczą, czyli zasługuje na takie samo traktowanie jak gangi.
Rzeczywiście, w listopadzie zeszłego roku sąd regionalny w Monachium wydał wyrok, zgodnie z którym naloty policyjne na mieszkania aktywistów Ostatniego Pokolenia są zgodne z prawem, bo działalność organizacji ma na celu dokonywanie czynów łamiących prawo karne - takich jak np. blokowanie dróg oraz lotnisk.
Decyzja sądu była odpowiedzią na zażalenia złożone przez 10 aktywistów Ostatniego Pokolenia, których mieszkania zostały przeszukane przez policję. Niektórym z nich zarekwirowano urządzenia elektroniczne - laptopy, telefony. Prokuratura zamroziła również konto bankowe organizacji.
Parę dni później ten sam sąd w Monachium odrzucił skargi sześciu dziennikarzy, których rozmowy z aktywistami z Ostatniego Pokolenia były podsłuchiwane przez policję. Zdaniem sądu naruszenie wolności prasy było w tym wypadku uzasadnione ze względu na zagrożenie wynikające z działań organizacji.
W innym wyroku sąd w Berlinie skazał jedną z aktywistek Ostatniego Pokolenia, Caroline Schmidt, za udział w ulicznej blokadzie, na wyrok ośmiu miesięcy więzienia bez możliwości zwolnienia warunkowego.
Klasa polityczna nie ruszyła w obronie aktywistów. Kanclerz Niemiec Olaf Scholz określił Ostatnie Pokolenie mianem "kompletnych świrów", krytycznie wypowiadał się o nich również wicekanclerz Robert Habeck z Partii Zielonych. Minister Transportu Volker Wissing nazwał metody Ostatniego Pokolenia "formą terroryzmu".
Mazurek ma zatem rację. Formy protestów Ostatniego Pokolenia oparte na obywatelskim nieposłuszeństwie są traktowane w Niemczech jako zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego, a sama organizacja jak grupa przestępcza.
No i ok. Co z tego wynika? Czy mówi to nam więcej o aktywistach klimatycznych, czy o stanie naszej demokracji i wolności obywatelskich? Otóż to drugie.
Czy chcemy żyć w świecie, w którym pokojowe protesty - naruszające porządek publiczny i zakłócające życie zwykłych obywateli, ale wciąż pokojowe, bo niedążące do starcia siłowego z aparatem państwa - są traktowane na równi z gangami i mafią? I jeśli tak, to co to oznacza dla naszego przywiązania do demokracji, wolności słowa i fundamentalnych praw człowieka?
Bo jeśli patrzycie z zadowoleniem na to, że fajnie obrywają aktywiści klimatyczni, należy im się, bo to odklejone ekoświry, to umyka wam coś nieporównywalnie ważniejszego. Nasilające się represje aparatu państwa - i wprowadzane w życie nowe narzędzia do zaostrzania tych represji - są wymierzone w znacznie większą grupę ruchów społecznych sprzeciwiających się statusowi quo.
Obecnie najlepiej widać to na przykładzie protestów przeciwko ludobójstwu w Strefie Gazy.
W Niemczech długi czas były całkowicie zakazane, a teraz są na wszelki sposób ograniczane i szykanowane.
W USA mamy obecnie największą falę protestów studenckich od ponad 50 lat. Protesty są całkowicie pokojowe, polegają niemal całkowicie na tworzeniu obozowisk/miasteczek protestacyjnych na terenach uczelnianych. Jaka jest reakcja władz uniwersyteckich i aparatu państwa?
Setki studentów zostało wydalonych ze studiów, wyrzuconych z akademików i aresztowanych. W Nowym Jorku wysłano do konfrontacji z nimi antyterrorystów, w Austin w Teksasie policję stanową w rynsztunku do zwalczania zamieszek.
W Kongresie procedowany jest projekt prawa pozwalający na administracyjne pozbawianie NGO-sów statusu non-profit jeśli tylko urzędnik uzna, że są przychylne wobec Hamasu. A wszystkie działania obejmujące protest przeciwko ludobójstwu w Gazie są tak określane.
Dwóch republikanów w Senacie nawołuje do wysłania wojska do rozprawienia się ze studentami. Jeden z nich określił pokojowe protesty przeciwko ludobójstwu - protesty, w których udział bierze bardzo duża liczba studentów żydowskiego pochodzenia - za wczesne stadium pogromu i porównał je do Trzeciej Rzeszy.
W Wielkiej Brytanii wprowadzono zakaz protestów które są "głośne" i "zakłócają porządek publiczny". Łączenie się protestujących ramionami tak, by utrudnić policji aresztowania, jest teraz złamaniem prawa karnego.
Nasza przestrzeń wolności obywatelskich zostaje coraz mocniej ograniczana.
Dotyczy to zwłaszcza ruchów progresywnych, które są teoretycznie bliższe demokratycznych wartości deklarowanych przez rządy, które mobilizują aparat siły do ich zwalczania.
Ponieważ obnażają hipokryzję rządzących, są przez nich uważane za dużo większe zagrożenie niż skrajna prawica. Wystarczy powiedzieć potem wyborcom, że albo zagłosujecie na nas, albo do władzy dojdzie właśnie skrajna prawica, i można już pałować naiwnych odklejeńców którzy sprzeciwiają się ludobójstwu, katastrofie klimatycznej, korupcji czy przywilejom wielkich korporacji.
To, że organizacje klimatyczne są traktowane jak grupy przestępcze powinno nas oburzać i przerażać, a nie cieszyć. Nawet jeśli uznajemy ich metody działania za głupie i irytujące. Gdy przyklaskujemy represjom, które są w nich wymierzone, to przyklaskujemy niszczeniu demokracji i pozbawiania nas fundamentalnych praw człowieka.
Jeśli nie wierzycie mi, to może uwierzycie Michelowi Forstowi, specjalnemu przedstawicielowi Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw obrońców klimatu.
Zadaniem specjalnego przedstawiciela ds. obrońców klimatu jest monitorowanie przestrzegania przez państwa Konwencji o Dostępie do Informacji, Udziale Społeczeństwa w Podejmowaniu Decyzji oraz Dostępie do Sprawiedliwości w Sprawach Dotyczących Środowiska z 1998 roku. Wszystkie kraje UE przystąpiły do konwencji.
Jak stanowi Konwencja:
1) jej sygnatariusze "mają obowiązek zapewnić odpowiednie uznanie i wsparcie dla stowarzyszeń, organizacji i grup działających na rzecz ochrony środowiska i sprawić, że ich krajowy porządek prawny będzie zgodny z tym zobowiązaniem"
2) a "osoby realizujące swoje uprawnienia w zgodzie z postanowieniami konwencji nie będą w wyniku tego w żaden sposób karane, prześladowane lub szykanowane."
W lutym tego roku Forst opublikował raport o państwowych represjach wymierzonych w protesty klimatyczne oparte na obywatelskim nieposłuszeństwie. Jego konkluzje są miażdżące.
Zdaniem przedstawiciela ONZ działania rządów państw UE wymierzone w aktywistów klimatycznych stanowią bardzo poważne zagrożenie dla praw człowieka i demokracji.
Tym zagrożeniem jest przede wszystkim powszechny trend polegający na represjonowaniu ruchów klimatycznych i kryminalizacji ich pokojowych aktywności. Jak przekonuje Forst, występuje on w co najmniej czterech kluczowych obszarach:
- dyskursu medialnego i politycznego
- ustawodawstwa
- sposobu egzekwowania prawa przez aparat państwowy; oraz
- orzecznictwa sądowego.
Ok, ale dlaczego mamy godzić się na działania, które naruszają porządek publiczny i zakłócają nam codzienne życie? Czy aktywiści klimatyczni mają mieć prawo do łamania prawa?
Raport ONZ jednoznacznie twierdzi, że mają, bo walka z katastrofą klimatyczną jest w naszym wspólnym, egzystencjalnym interesie, a odpowiedzialnością rządów jest przeciwdziałanie pogłębianiu się kryzysu klimatycznego oraz wspieranie inicjatyw i ruchów społecznych uświadamiających społeczeństwo o skali zagrożenia klimatycznego.
"Kryzys klimatyczny, przed którym wszyscy wspólnie stoimy, i którego istnienie naukowcy dokumentują od dekad, nie może zostać odpowiednio zaadresowany, jeśli ci, którzy biją na alarm i domagają się zdecydowanych działań, są z tego powodu traktowani jak przestępcy.
Obecnie jedyną uprawnioną reakcją na pokojowy aktywizm ekologiczny i nieposłuszeństwo obywatelskie jest przyjęcie do wiadomości przez władze, media i społeczeństwo jak niezbędne jest to, żebyśmy wszyscy wysłuchali tego, co obrońcy klimatu mają do powiedzenia".
A skoro, jak zauważa specjalny przedstawiciel ONZ, "rządy państw UE wciąż podejmują decyzje całkowicie sprzeczne z jasnymi i pilnymi rekomendacjami naukowców", to w konsekwencji natężenie konfrontacyjnych form protestów klimatycznych będzie się tylko nasilać.
Jak podkreśliła Dominika Lasota w wywiadzie z Robertem Mazurkiem, konfrontacyjne formy protestów klimatycznych wynikają z rozpaczy i poczucia bezsilności. Jak bowiem inaczej aktywiści i aktywistki klimatyczne miałyby zwrócić na siebie uwagę mediów?
Ile pierwszych stron gazet, wywiadów telewizyjnych i radiowych oraz materiałów informacyjnych w wieczornych wiadomościach widziałyście i widzieliście o konferencjach i debatach klimatycznych organizowanych przez NGOsy?
Możecie pomylić się o zero.
Odpowiedź brzmi zero.
Dopiero oblanie farbą warszawskiej syrenki albo przyklejenie się do jezdni sprawia, że pojawia się medialne i społeczne zainteresowanie.
Właśnie dlatego raport ONZ mówi tak jednoznacznie, że kryminalizowanie tych działań i "traktowanie aktywizmu klimatycznego jako potencjalnego zagrożenia terrorystycznego" nie jest żadną odpowiedzią, bo nie przybliża nas do zwalczenia przyczyn protestów - czyli katastrofy klimatycznej . A jednocześnie "prowadzi do ograniczenia przestrzeni obywatelskiej debaty i stanowi poważne zagrożenie dla naszych demokratycznych społeczeństw".
Co w takim razie powinny robić rządy w obliczu konfrontacyjnych protestów klimatycznych zamiast stosowania represji wobec ich organizatorek i uczestników?
Odpowiedź ONZ jest - uwaga - szokująca.
ZAJĄĆ SIĘ WALKĄ Z KATASTROFĄ KLIMATYCZNĄ, A NIE Z AKTYWISTAMI KTÓRZY SIĘ TEGO DOMAGAJĄ.
Ale to nie wszystko. Raport wymaga od państw UE (i od samej UE) konkretnych działań we wszystkich czterech wspomnianych wcześniej obszarach.
Po pierwsze, państwa muszą podjąć "natychmiastowe kroki mające na celu przeciwstawienie się dyskursowi publicznemu prezentującemu obrońców klimatu i ich ruchy jako przestępców".
Po drugie, państwa nie mogą wykorzystywać narastającego obywatelskiego nieposłuszeństwa klimatycznego jako pretekstu do wprowadzania zmian w prawie dążących do ograniczania wolności słowa i fundamentalnych praw człowieka.
Po trzecie, państwa muszą przestrzegać swoich międzynarodowych zobowiązań w zakresie wolności słowa, wolności zgromadzeń i wolności stowarzyszeń w odpowiedzi na protesty klimatyczne i obywatelskie nieposłuszeństwo, a zatem muszą natychmiast zaprzestać używania metod służących do zwalczania terroryzmu i przestępczości zorganizowanej wobec obrońców klimatu.
Po czwarte wreszcie, państwa muszą zapewnić, że podejście sądów do protestów klimatycznych zakłócających porządek publiczny, w tym poprzez wydawane wyroki, nie przyczynia się do ograniczenia wolności obywatelskich.
Nie kibicujmy zatem represjom. Kibicujmy tym, którzy walczą o nasze wolności obywatelskie i o lepszą przyszłość. To naprawdę jest tak proste.