Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla "Do Rzeczy" komentuje sprawę SKOK-ów, głównego sponsora prawicowych mediów popierających PiS. Broni m.in. Grzegorza Biereckiego, senatora swojej partii, który jako szef Kas w latach 1992-2012 dorobił się wielkiego majątku , choć ze SKOK-ów wyprowadzane były pieniądze i dwie z Kas już zbankrutowały.
Choć wcześniej to politycy związani z PiS blokowali objęcie SKOK-ów nadzorem Komisji Nadzoru Finansowego, za obecną sytuację Kas Kaczyński obwinia szefa KNF. Zarzuca mu, że nie zareagował, gdy Kasa Krajowa SKOK informowała go o oszustwach w SKOK Wołomin. - Dziś złodziej łapany za rękę krzyczy: "Łapać złodzieja" - mówił prezes PiS na łamach tygodnika "Do Rzeczy" .
Stwierdził też, że to PO odrzuciła projekt ustawy zgłoszony przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Projekt z 2008 roku zakładał przeprowadzenie kontroli KNF nad SKOK-ami. - Mieliśmy projekt ustawy dotyczący tej sprawy - mówił.
- Ale też nie poparliście projektu PO. Na czym polegała różnica? - pytał Piotr Gursztyn.
Kaczyński przyznał, że nie zna szczegółów, bo ustawą Platformy zajmował się jego brat i chciał wprowadzić jej nadzór. Według niego prawdopodobnie zawierała elementy, które miały doprowadzić do przejęcia SKOK-ów przez banki. - Plan PO jest w istocie planem banków na przejęcie SKOK-ów - ocenił.
Sejm zajął się ustawą PO o wprowadzeniu kontroli nad SKOK-ami w 2009 r., rok po wybuchu światowego kryzysu finansowego. Prezydent Lech Kaczyński nie podpisał jej, tylko zaskarżył do Trybunału Konstytucyjnego.
Kulisy tej sprawy opisała "Gazeta Wyborcza" , pokazując związki między politykami PiS a SKOK-ami: tym czasie ministrowie prezydenta - Andrzej Duda i Maciej Łopiński - dwukrotnie spotkali się z Biereckim, który nie chciał objęcia Kas nadzorem finansowym. Duda w tym czasie nadzorował prezydenckie Biuro Prawa i Ustroju. Dostarczył do TK ekspertyzy - jak się teraz okazało - zlecone przez SKOK-i. Według autorów, dzięki skardze do TK Bierecki zyskał czas i zlikwidował Fundację na rzecz Polskich Związków Kredytowych i przekazał jej majątek (około 65 mln zł) do rąk prywatnych - spółce Spółdzielczy Instytut Naukowy, której sam jest głównym udziałowcem.
- Twierdzenie, że między nami a SKOK-ami były jakieś ścisłe związki, jest śmiechu warte - mówi jednak w "Do Rzeczy" Kaczyński i dodaje, że Biereckiego widział w latach 90. jako pracownika "Solidarności", a potem dopiero po 15 latach, gdy był premierem. - A dlaczego nie? Uważaliśmy, że trzeba wspierać polski kapitał, i dalej tak uważamy - dodał i podkreślił, że należy zbadać tę sprawę.
Wyprowadzenie pieniędzy do prywatnej spółki przez senatora PiS skomentował tak: - Senator działał w sytuacji, w której miał poczucie, że potężne w Polsce siły chcą zniszczyć jego instytucję. Nie w imię jakichś wyższych idei, ale w imię własnych interesów - powiedział. - Bierecki wiedział, że patrzą na niego łapczywie, i mógł przed tym jakoś się zabezpieczać. Jeżeli o to chodziło, to nie ma w tym nic złego - dodał i podkreślił, że ze SKOK-iem Wołomin Bierecki nie miał nic wspólnego.
Z kolei zaangażowanie Dudy w zaskarżenie ustawy o nadzorze KNF podsumował, że to "bzdura, kampanijna hucpa". - Część zarzutów została uznana przez Trybunał za słuszne, co znaczy, że ustawa była niekonstytucyjna - powiedział. - PO dziś próbuje powiedzieć: "Patrzcie, nie tylko my mamy afery" - dodał.
Spółdzielcze Kasy Oszczędnościowo-Kredytowe (SKOK) stały się jednym z głównych tematów politycznego sporu. PO wskazuje na patologie w Kasach wykazane w raportach Komisji Nadzoru Finansowego. Śledztwo w sprawie SKOK Wołomin jest najpoważniejszym prowadzonym obecnie przez prokuratorów. Szkody wyrządzone przez podejrzanych szefów SKOK-u Wołomin wynoszą 1,5 mld zł. W sumie prowadzone jest ponad 2200 śledztw dotyczących spółdzielczych kas.
PiS z kolei uważa, że temat jest instrumentalnie wykorzystywany w kampanii wyborczej. Według nich za aferą wołomińskiej kasy stoją byli funkcjonariusze WSI z Piotrem P. na czele. Mężczyzna był szefem rady nadzorczej SKOK Wołomin.
Szef SKOK-ów, senator PiS Grzegorz Bierecki, został dwa tygodnie temu zawieszony w prawach członka klubu parlamentarnego PiS. Decyzję podjęto po publikacji przez "Wprost" informacji, że twórca SKOK-ów miał wyprowadzić kilkadziesiąt milionów złotych do spółki, której dziś jest właścicielem i prezesem. Tygodnik powoływał się na informacje, jakie szef Komisji Nadzoru Finansowego przekazał premier Ewie Kopacz i szefom służb.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!