- Zastanawiam się, czy państwo wokół prezydenta zakończą wreszcie serial pt. "Jesteśmy na turnusie w Ciechocinku" i zabiorą się do realnej roboty. Z profesjonalnego punktu widzenia kampania Bronisława Komorowskiego jest po prostu słaba - uważa Tomasz Lis.
PO: Duda mógł brać udział w nielegalnym wpływaniu na proces legislacyjny ws. SKOK >>>
Zdaniem redaktora naczelnego "Newsweeka" słabość kampanii obecnego prezydenta widać w zestawieniu z tym, co robi jego najgroźniejszy kandydat Andrzej Duda. - To bardzo sprawna kampania bardzo słabego kandydata. Np. to, co kandydat PiS mówi o euro, to są kompletne brednie, zawstydzające z intelektualnego punktu widzenia, ale spot jest dobry i może przekonać całkiem wielu ludzi - wskazywał.
Zdaniem publicysty autorzy kampanii Bronisława Komorowskiego nie potrafią skutecznie reagować nawet na tematy, które "spadają z nieba". I mogłyby dać prezydentowi wzrost notowań. Takim tematem jest sprawa zaangażowania Andrzeja Dudy i całego PiS w ochronę SKOK-ów. Faktem jest, że to Prawo i Sprawiedliwość nie godziło się na objęcie spółdzielczych kas nadzorem KNF.
Pierwszą ustawę w tej sprawie, przypomnijmy, zablokował w 2010 roku prezydent Lech Kaczyński. Ministrem w prezydenckiej kancelarii był wtedy Andrzej Duda.
"Gazeta Wyborcza" informuje, że przed złożeniem przez prezydenta Kaczyńskiego wniosku do TK w sprawie ustawy o SKOK-ach, kancelarię trzy razy odwiedził szef kas Grzegorz Bierecki. Okazuje się też, że kluczową opinię prawną, która posłużyła do napisania wniosku do Trybunału Konstytucyjnego, przyniósł Duda. Analiza była anonimowa, ale z informacji "GW" wynika, że dokument powstał wcześniej na zamówienie SKOK-ów.
- W prawdziwej kampanii, po publikacji dotyczących SKOK-ów i zdjęcia prezydenta Komorowskiego z szefem SKOK-u Wołomin, ludzie kandydata Komorowskiego byliby już na etapie "domordowywania" politycznego Dudy. A jak oglądałem wczoraj w telewizji program z udziałem prezydenckiego ministra prof. Tomasza Nałęcza i byłego rzecznika PiS Adama Hofmana, to widziałem, że to Komorowski jest w defensywie. To kompletna paranoja! Świadczy to o daleko idącej politycznej amatorszczyźnie - podsumował Tomasz Lis.
Zdaniem Jacka Żakowskiego afera SKOK-ów jest tak poważna i ważna, że powinna być wyjaśniona przez sejmową komisję śledczą.
O powołaniu takiej komisji głośno mówiła Platforma Obywatelska, ale na razie skończyło się na powołaniu przed tygodniem specjalnej sejmowej podkomisji do wyjaśnienia sprawy spółdzielczych kas oszczędnościowo-kredytowych. Na jej czele stoi poseł PO Marcin Święcicki.
- Po tekście "GW" widać, że sprawa przypomina to, co znamy z przeszłości. Ekspertyzy pojawiające się nie wiadomo skąd, przynoszone do pałacu prezydenckiego późną nocą. To sprawa w stylu "lub czasopisma" [afera Rywina - przyp. red.] - mówił Żakowski.
Dlatego Jacek Żakowski zaprasza Andrzeja Dudę do "Poranka Radia TOK FM". - Sprawa SKOK-ów to żelazny argument przeciwko jego kandydaturze. Trzeba o to pytać, póki się nie oczyści z zarzutów. Panie pośle, zapraszam na przyszły piątek - mówił prowadzący audycję.
Dla Tomasza Lisa przekonujące wytłumaczenie się kandydata PiS z podejrzeń dotyczących wspierania SKOK-ów pozwoli mu uniknąć pojawienia się "zbitki Duda-obłuda".
Andrzej Duda w sprawie politycznego parasola nad spółdzielczymi kasami mówi głosem PiS. Czyli przekonuje, że to problem Platformy Obywatelskiej i Bronisława Komorowskiego, który - jak widać na fotografii z premiery filmu "1920 Bitwa Warszawska" - znał rządzących SKOK-iem Wołomin.
Według narracji Prawa i Sprawiedliwości za aferą wołomińskiej kasy stoją byli funkcjonariusze WSI z Piotrem P. na czele. Mężczyzna był szefem rady nadzorczej SKOK Wołomin.
Śledztwo w sprawie tej kasy jest najpoważniejszym prowadzonym obecnie przez prokuratorów. Szkody, wyrządzone przez podejrzanych szefów SKOK-u Wołomin wynoszą 1,5 miliarda złotych.
W sumie prowadzone jest ponad 2200 śledztw dotyczących spółdzielczych kas.
Politycy chętnie wyciągali ręce po pieniądze SKOK-Wołomin. Współpracował m.in. Jacek Sasin, Janusz Korwin-Mikke i Marta Kaczyńska>>>>