Jutro w Parlamencie Europejskim będzie głosowanie nad rezolucją wzywającą Rosję do szybkiego wyjaśnienia zagadki śmierci Borysa Niemcowa. Europarlamentarzyści chcą jednak, żeby w samej rezolucji parlament upomniał się też o... wrak prezydenckiego Tu-154M.
Andrzej Duda, europoseł PiS i kandydat na prezydenta tej partii, tłumaczył w TOK FM, dlaczego uważa, że taki zapis jest potrzebny.
Andrzej Duda, europoseł, kandydat PiS na prezydenta: - Tak, rzeczywiście to była nasza inicjatywa, żeby taki zapis w tej rezolucji się znalazł. Faktycznie odnosi się on do kwestii tragedii smoleńskiej i tego, że Polska do dzisiaj nie odzyskała wraku samolotu, mimo że minęło już 5 lat.
Jest o tym, że to narusza wszelkie standardy działalności śledczej czy dochodzeniowej. A pamiętajmy, że Rosjanie do niedawna powoływali się na to, że jeszcze postępowanie nie jest zakończone. 5 lat jednak minęło od tego czasu i jeżeli mieliby przeprowadzać jakieś czynności z zakresu postępowania dowodowego na tym wraku, to one już dawno powinny być zakończone. Ewidentnie Rosjanie po prostu wraku nie chcą oddać.
Uważamy, że jeżeli polskie władze, MSZ interweniowało w tej sprawie - a słyszałem, że interweniowało - to taka rezolucja, która zapadłaby w PE, byłaby dodatkowym wsparciem dla działania Polski, także ze wskazaniem na potrzebę umiędzynarodowienia tego postępowania w celu rzetelnego wyjaśnienia tej sprawy.
- Bo ta rezolucja ogólnie odnosi się do tego, co dzieje się w Rosji, jakim państwem na przestrzeni ostatnich lat stała się Rosja, że te wszystkie nadzieje, które wszyscy wiązali z tym, że może w Rosji zachodzi jakaś demokratyzacja, że może staje się europejskim państwem. Wydarzenia ostatnich lat jednak pokazują, że tak nie jest. Poczynając od ataku na Gruzję, poprzez tragedię w Smoleńsku i to, w jaki sposób Rosja w tej sprawie się zachowuje, po obecną agresję na Ukrainie i to, że zginął przedstawiciel opozycji, pan Borys Niemcow, zamordowany niedaleko Kremla, zastrzelony w moim przekonaniu przez zawodowego zabójcę.
Duda skomentował też sprawy krajowe: projekt ustawy dopuszczający leczenie bezpłodności metodą in vitro oraz kwestię wieku emerytalnego.
- Ten projekt jest niezwykle liberalny i zgodzić się z nim nie mogę. Mówię "nie" w odniesieniu do konkretnych rozwiązań, które w tym projekcie są proponowane. Oczywiście, dziś panuje "wolna amerykanka", ale jeśli projekt zostanie uchwalony, to ta "wolna amerykanka" zostanie w dużej części prawnie usankcjonowana. A projekt nie zapewnia ochrony życia.
- Nadal mamy sześć prób [zapłodnienia - red.] i zamrażanie [zarodków - red.]. Dzisiaj nikt nie jest w stanie określić skutków zamrażania. Sprowadza się to do niszczenia życia. Ja się z tym nie zgadzam. Podstawową kwestią jest zakaz mrożenia.
Metoda in vitro wzbudza moje ogromne wątpliwości. To jest sprzeczne z naturą. Zapłodnienie odbywa się w warunkach całkowicie sztucznych. Nie ma naturalnych elementów, gdzie występuje konkurencja ogromnej ilości plemników, gdzie wygrywa ten najsilniejszy z milionów. Tutaj tego nie ma. To próba poprawiania pana Boga. Akt zapłodnienia ma też swoje znaczenie psychologiczne. To akt miłości.
- A Kancelaria Prezydenta przedstawiła wyliczenia? Bo podobno mój program jest kopią programu pana prezydenta. Umowa, którą zawieram z obywatelami, ma charakter ramowy i odnosi się do pewnych działań, jakie powinny być realizowane wobec polskiej gospodarki na wielu płaszczyznach. To też się odnosi do pobudzenia gospodarczego, które - w moim przekonaniu - jest możliwe tylko w ujęciu finansowym.
Na rynku musi znaleźć się więcej pieniędzy. By gospodarka mogła się rozwijać, potrzebujemy pobudzenia inwestycyjnego. To jest cały szereg działań. Jestem zdecydowanym zwolennikiem podwyższenia kwoty wolnej od podatku, by obywatele mieli po prostu więcej pieniędzy.
- Zakładam, że [obywatele- red.] nie zaszyją ich w siennikach, tylko będą je wydawali na zakup produktów, od czego będą z kolei odprowadzane podatki. Ten pieniądz zacznie krążyć w systemie. To są idee, które chcę realizować. Nie mam żadnych wątpliwości, że polska gospodarka potrzebuje pobudzenia.
Prezydent Rzeczpospolitej nie jest alfą i omegą i nie musi się znać na wszystkim. Ma prawo inicjatywy ustawodawczej i może powoływać ciała doradcze. Ja powołam ciało doradcze, które będzie się nazywało Narodowa Rada Rozwoju, i będę pracował z ekspertami nad strategiami rozwoju gospodarczego.
Chciałbym zaznaczyć, że liczę na pozytywne współdziałanie z rządem w tym zakresie. Na realizację konstytucyjnej zasady współdziałania. Potrzebujemy większych wynagrodzeń dla Polaków, potrzebujemy miejsc pracy, żeby młodzi ludzie nie wyjeżdżali z Polski, oraz poważnej reformy systemu ubezpieczeń społecznych. Platforma Obywatelska osiem lat udawała, że tych problemów nie ma, a tymczasem są one coraz większe.