[go: up one dir, main page]

Chora na raka Amerykanka na kilka godzin przed odebraniem sobie życia napisała maila. "Żałuję, że..."

Brittany Maynard ostatniego dnia swojego życia odpowiedziała na wiadomość kobiety, która w 2013 roku została aresztowana za podanie swojemu ojcu śmiertelnej dawki morfiny.

Sprawa chorej na raka Brittany Maynard była szeroko omawiana w mediach na całym świecie. Kobieta specjalnie przeprowadziła się z mężem do stanu, w którym prawo zezwala na tzw. wspomagane samobójstwo przy wykorzystaniu specjalnych leków. Mimo przychodzących z różnych stron apeli o zmianę swojej decyzji, odebrała sobie życie 1 listopada.

Tego samego dnia, na kilka godzin przed śmiercią, odpisała na maila wysłanego przez Barbarę Mancini, byłą pielęgniarkę - podaje serwis ABC News . Napisała ona do Maynard, że podziwia jej odwagę. - Nie spodziewałam się odpowiedzi, bo wiedziałam, że jej stan jest coraz gorszy - mówi.

Maynard znała historię kobiety

Mancini jako pielęgniarka była w 2013 roku aresztowana za pomoc w popełnieniu samobójstwa swojemu nieuleczalnie choremu ojcu. Podała mu śmiertelną dawkę morfiny, za co po rocznym śledztwie została ostatecznie uniewinniona.

Maynard napisała, że zna sprawę Mancini i że uważa, że tego typu przypadki nadają ludzką twarz problemowi, który wielu polityków z chęcią zamiata pod dywan. "Żałuję, że nie miałam przyjemności poznać cię osobiście", dodała.

Była pielęgniarka powiedziała stacji ABC, że była wzruszona tymi słowami i zapowiada, że nie przestanie walczyć o prawo nieuleczalnie chorych i cierpiących ludzi do odejścia w spokoju.

Chciała umrzeć z godnością

O Brittany Maynard zrobiło się głośno, gdy 29-letnia kobieta opublikowała w sieci film, na którym zapowiedziała, że 1 listopada 2014 r. sama podda się eutanazji, by agresywny rak mózgu nie zdecydował za nią o tym, jak umrze. Błyskawicznie stała się stroną debaty o prawie do godnej śmierci.

Tłumaczyła swój zamiar przyjęcia środka uśmiercającego tym, że chce umrzeć z godnością, na własnych warunkach, zanim rak zamieni jej życie w bolesną agonię.

Maynard podjęła decyzję po miesiącach leczenia, badań i nieudanej operacji usunięcia złośliwego guza. Nim sama podała sobie dawkę śmiertelnego środka, udało jej się zrobić kilka rzeczy, których chciała doświadczyć przed śmiercią, m.in. zobaczyć Wielki Kanion.

W pewnym momencie poinformowała, że być może przesunie decyzję o śmierci na później, ale jej stan się pogorszył i odebrała sobie życie w zaplanowanym terminie.

Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!

Więcej o: