Tegoroczna pokojowa Nagroda Nobla trafiła do pakistańskiej nastolatki - Malali Yousafzai - i działacza na rzecz praw dzieci - Hindusa Kailasha Satyarthiego. Wyróżnienie przyznano w uznaniu ich "walki z ciemiężeniem dzieci i młodych ludzi oraz o prawo wszystkich dzieci do nauki".
17-letnia Malala dwa lata temu przeżyła zamach na swoje życie. Pakistańscy talibowie wydali na nią wyrok śmierci za prowadzenie bloga, w którym przeciwstawiała się zakazowi chodzenia dziewcząt do szkoły.
- Tegoroczna nagroda to bardzo miła niespodzianka. Cieszy mnie, że dostrzeżono właśnie problemy dzieci, które w wielu miejscach na świecie są prześladowane, zmuszane do ciężkiej pracy - komentował w TOK FM prezydencki minister Henryk Wujec.
Wielu mieszkańców Zachodu w ogóle nie dostrzega tych problemów, choć nie są to kwestie marginalne. - Na świecie ok. 170 mln dzieci zmuszanych jest do pracy. 60 mln kobiet nie może korzystać z prawa do edukacji. Dlatego że są zmuszane do pracy albo dlatego że dla talibów edukacja jest "szatańska". Dla świata te zjawiska to ogromny problem. Ludziom cywilizacji zachodniej trudno spojrzeć z empatią na ograniczenia wynikające ze względów kulturowych i politycznych - mówił Marcin Zaborowski, dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Jak poinformowała fundacja założona przez Malalę Yousafzai, pierwsze oświadczenie laureatki zaplanowano na popołudnie, kiedy dziewczyna... wróci ze szkoły.
Tegoroczna decyzja Komitetu Noblowskiego zwraca uwagę nie tylko na problemy dzieci i kobiet. Nagrodzenie Pakistanki i Hindusa przypomina także o konflikcie trwającym od dziesięcioleci między Indiami i Pakistanem. "Hindus i muzułmanka, z Indii i Pakistanu, przyłączają się do wspólnej walki o edukację i do walki z fundamentalizmem" - podkreślał Thorbjoern Jagland, przewodniczący Komitetu.
Pokojowy Nobel zostanie wręczony 10 grudnia w Oslo.
Przeczytaj biografię Malali Yousafzai, najmłodszej laureatki Pokojowej Nagrody Nobla >>