"Boks podobno szkodzi, i to jest niepodważalny dowód na to! Wiem, że to już niemożliwe, ale życzę ci, Dariuszu, Mamusi z fujarką zamiast piersi, będziesz miał co ssać!" - to po tych słowach zamieszczonych w serwisie Facebook zrobiło się głośno o Jakubiaku, prezesie Grupy BRJ, produkującej m.in. piwo Ciechan.
Zostały one napisane po wypowiedziach Dariusza Michalczewskiego dotyczących mniejszości seksualnych. Były bokser mówił: "Jestem sojusznikiem osób LGBT, bo chcę żyć w kraju, w którym moi homoseksualni przyjaciele nie są dyskryminowani".
- Nie może być tak, że skoro mam inne zdanie, to jestem, cytując internautów, "bydlakiem, chamem i cebulakiem, któremu wystaje z butów słoma" - mówi Jakubiak w wywiadzie dla tygodnika "Wprost" . - Nie jestem homofobem - dodaje.
Biznesmen mówi też, że "nie może być tak, że nie ma nic do powiedzenia". - Jakim autorytetem byłbym dla swoich dzieci, gdybym bał się obstawać przy swoich poglądach - zastanawia się.
Tłumaczy, że jego wpis na Facebooku skierowany był do jego znajomych, a jeszcze "przed wybuchem afery medialnej" został usunięty. - Przeczytałem nagłówek, że Michalczewski wspiera adopcję dzieci przez pary homoseksualne, i to mnie zdenerwowało. Popełniłem błąd, bo przeczytałem tylko tytuł. Wpisu dokonałem w emocjach i sam się opamiętałem - mówi Jakubiak, podkreślając, że jest zdeklarowanym przeciwnikiem adopcji dzieci przez pary jednopłciowe.
- Uważam, że są ważniejsze rzeczy w kraju niż dyskusja na temat homoseksualizmu. On był, jest i będzie, tak jak jest mężczyzna, kobieta, drzewo, ogień. Natura sama to załatwia - uważa przedsiębiorca. - Jedne przykłady "tęczowych" rodzin z dziećmi pokazują, że wszystko jest OK, inne - że nie. Kto ma rację, będzie wiadomo dopiero za kilkadziesiąt lat - przekonuje.
Mówi, że "nie przeszkadza mu reprezentacja osób homoseksualnych i transpłciowych w Sejmie". - Widzę tam przyjemną twarz posła Biedronia, i tak wyobrażam sobie homoseksualistów - dodaje.
Prezes Grupy BRJ uważa też, że bojkot produkowanego przez niego piwa tak naprawdę jest bojkotem ludzi, którzy pracują w związku z jego produkcją. - To piwo warzy kilkaset osób, być może są wśród nich homoseksualiści. Pracują przy nim celnicy, transportowcy, firmy outsourcingowe. A dzisiaj pada hasło "bojkotujemy Ciechana". Ich bojkotujecie czy mnie? - pyta.
- Chcecie, bojkotujcie Marka Jakubiaka. Nie podawajcie mi ręki, nie rozmawiajcie ze mną. Ale bojkotować czyjąś pracę? Gdzie szacunek dla niej? - podsumowuje przedsiębiorca.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!