- W piątek Dacian Ciolos, komisarz ds. rolnictwa, zapewnił mnie, że będą to rekompensaty "godne" - mówił wczoraj w Poranku Radia TOK FM Marek Sawicki, minister rolnictwa , o unijnym wsparciu dla poszkodowanych przez rosyjskie sankcje polskich producentów owoców i warzyw. - Pieniędzy jest sporo - dodał, mówiąc o 400 mln euro w funduszu rezerwowym i zaznaczając, że w grę wchodzą jeszcze inne źródła.
W rezultacie Komisja Europejska na wsparcie rolnictwa w całej wspólnocie przeznaczyła 125 mln euro . "Tymczasem już kilkanaście dni temu Ministerstwo Rolnictwa oszacowało, że przewidywane straty dla polskiego sektora dotkniętego sankcjami Putina mogą wynieść nawet 500 mln euro" - przypomina w "Dzienniku Gazecie Prawnej" Marcin Hadaj.
Publicysta jest wyraźnie rozczarowany wysokością unijnej pomocy. "Można się domyślać, że Ciolos wziął do ręki kalkulator i podzielił deklarowane przez nas 500 mln na cztery równe części. Dlaczego na cztery? A dlaczego nie?" - ironizuje Hadaj, wskazując na "unijną logikę".
Publicysta przyznaje jednak, że Komisja Europejska nie powiedziała ostatniego słowa. "Będzie monitorować sytuację i jeśli zajdzie taka potrzeba, podejmie odpowiednie kroki, jak zawsze adekwatne do sytuacji" - pisze. Zauważa jednak, że to ostatnie stwierdzenie brzmi jak "korporacyjny bełkot".