- Podjęliśmy decyzję, aby zwolnić z opłat kierowców na bramkach na autostradzie A1 we wszystkie weekendy sierpniowe. To powinno zmniejszyć korki - ogłosił wczoraj premier Donald Tusk . To reakcja na doniesienia o wielokilometrowych zatorach przed bramkami poboru opłat na trasie nad morze.
"Pańska hojność jest nawet większa niż pana współpracowników stołujących się u Sowy" - ironizuje w "Dzienniku Gazecie Prawnej" Łukasz Bąk, sekretarz redakcji. Dodaje, że w imieniu wyborców premiera ma jeszcze kilka pomniejszych próśb.
"Fajnie by było, gdyby na wzór korków na autostradach dało się rozładować korki w przychodniach i szpitalach. Może we wrześniowe weekendy da się zorganizować 'drzwi otwarte u ginekologów'" - proponuje dziennikarz.
"Przyzna pan też, że trochę niesprawiedliwe jest, że kierowcy na autostradzie nie stoją w korkach i nie płacą, a ja ostatnio przy kasie w Biedronce musiałem odstać 20 minut" - żali się Bąk. Sugeruje premierowi telefon do Portugalczyków z interwencją. Prosił, by szef rządu sprawił, "żeby w takiej sytuacji pozwolili mi odejść z zakupami i obiecać, że budżet ureguluje rachunek za mnie".
A że za zakupy zapłacą wszyscy podatnicy? "Przecież za tych, co jadą autostradą nad morze, rachunek również zapłacą ci, którzy jadą w góry, na Mazury, do babci na działkę, a nawet ci, których na żaden wyjazd nie stać" - kwituje Bąk.
Cały komentarz w "Dzienniku Gazecie Prawnej".