Według Waldemara Kuczyńskiego to nie troska o losy Ukrainy była głównym powodem niedzielnej wizyty Jarosława Kaczyńskiego w Kijowie. Jak mówił w "Poranku Radia TOK FM", ważniejsza była polska polityka.
- To oczywiście dobrze, że prezes PiS powiedział miłe rzeczy Ukraińcom marznącym na Majdanie. Nie mam nic przeciwko temu. Ten wyjazd z ukraińskiego punktu widzenia jest zerowy, nie ma znaczenia. Ale z punktu widzenia naszej polityki był czynnikiem potężnego bombardowania rządu. Gdyby Kaczyński się nie zająknął na Majdanie na temat nieobecności premiera Tuska, to sprawy wyglądałyby inaczej. Wtedy pochwały pod adresem Prawa i Sprawiedliwości byłyby uzasadnione - tłumaczył były szef doradców premiera Tadeusza Mazowieckiego.
Zdaniem Kuczyńskiego najlepszym dowodem potwierdzającym postawioną przez niego tezę są wypowiedzi rzecznika PiS. - Ten pan gada totalne bzdury - ocenił. A te "bzdury" to totalna krytyka polskich władz, które zdaniem rzecznika - Andrzeja Dudy - "nic konkretnego nie zrobiły, żeby silnym głosem mówić o integracji Ukrainy z Unią Europejską".
Jak podkreślał Waldemar Kuczyński, politycy PiS stawiają "idiotyczne i krzywdzące zarzuty wobec państwa polskiego".
Waldemarowi Kuczyńskiemu wtórowała Agata Nowakowska z "Gazety Wyborczej". - Zarzucanie Polsce i rządowi, że niewiele uczynili dla integracji Ukrainy z Unią Europejskiej, wydaje mi się zupełnie absurdalne. Nasza rola np. w sprawie Partnerstwa Wschodniego jest oczywista. To przecież Polska praktycznie przymusiła inne kraje UE - np. Francję - do tego, żeby w ogóle wystosować ofertę wobec Ukrainy - stwierdziła w TOK FM.
Nowakowska chwali wyjazd polskich polityków do Kijowa. Ale uważa, że polityczne wycieczki prezesa Prawa i Sprawiedliwości pod adresem rządu były nie na miejscu. - Zarzuty, że min. Radosław Sikorski nie pojechał na Ukrainę... To by dopiero było, gdyby pojechał! Gdyby władze ościennego kraju angażowały się np. w obalanie legalnie wybranych władz, to byłby absurd. Są rzeczy, które powinny być wyjęte z politycznej nawalanki, w imię polskiej racji stanu. Ale PiS uważa, że nie ma rzeczy świętych.
Także Paweł Lisicki, redaktor naczelny tygodnika "Do Rzeczy", przyznał, że "całościowa krytyka rządu" za brak zaangażowania w sprawy integracji Ukrainy z UE "jest przesadna". Ale na łagodną ocenę nie zasługuje, zdaniem dziennikarza, postawa min. Radosława Sikorskiego. A szczególnie jego słynny sobotni wpis na Twitterze. - Ten obraźliwy dla Ukraińców ton wpisu... Są słowa, których w pewnych momentach nie wypowiada się. I to był taki moment - powiedział Lisicki.
Przypomnijmy, szef polskiej dyplomacji napisał "Oczekuję od polityków PiS deklaracji ile polskich miliardów chcą wpompować w skorumpowaną gospodarkę UKR aby przekupić prez. Janukowycza".
"Prezes Kaczyński był na Ukrainie po raz pierwszy od siedmiu lat. Nie byłem w Kijowie, bo byłoby to niedopuszczalne" - tłumaczy min. Radosław Sikorski w TOK FM>>