W raporcie z likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych (2006 r.) zamieszczono wiele nazwisk osób, które według komisji likwidacyjnej i jej szefa Antoniego Macierewicza działały nielegalnie, czy to pracując w WSI, czy współpracując z tą służbą.
Prokuratura stwierdziła, że są to w wielu przypadkach oskarżenia gołosłowne, że komisja nie zebrała dowodów, a sprawy w raporcie przedstawiono tendencyjnie (np. że ktoś był o coś oskarżony, ale już nie wspomniano, że sąd go uniewinnił).
Niektóre osoby i instytucje wymienione w raporcie pozywały Macierewicza o naruszenie dóbr osobistych. Bezskutecznie. Sądy stwierdziły, że skoro Macierewicz sporządził raport jako funkcjonariusz publiczny, to nie może odpowiadać jako osoba fizyczna. Może odpowiadać urząd, w imieniu którego działał. Do połowy maja MON, czyli skarb państwa, czyli podatnicy, zapłacił 807 tys. zł za przeprosiny w mediach i 191 tys. zł odszkodowań. Razem blisko milion złotych.
Cały artykuł w dzisiejszej "Gazecie Wyborczej" >>