Dla obywateli Chin prawa zwierząt praktycznie nie istnieją. Mówi się o nich od niedawna, i właściwie tylko wśród właścicieli zwierząt domowych z dużych miast. Hodowla małp jest jednak nielegalna, chyba że posiada się specjalne uprawnienia. Ale ponad 2 tys. mieszkańców Baowan to prawo nie dotyczy.
Wieś z prowincji Henan, gdzie ziemia nigdy nie nadawała się do uprawiania roślin, właśnie na treningu małp postanowiła oprzeć swoją ekonomię. W odróżnieniu od innych ubogich terenów Chin, na których w czasach Mao Zedonga małpy były źródłem pożywienia, tutaj od zawsze szkolono je do wykonywania sztuczek.
Stoi tu nawet niewielka świątynia poświęcona Małpiemu Królowi - popularnej postaci z chińskiego folkloru i literatury. Teraz, kiedy w Chinach zaczyna się Rok Małpy, mieszkańcy wsi liczą na wzrost swoich dochodów.
Wachlarz małpich popisów jest bardzo szeroki, a same sztuczki - niebezpieczne. Jedna z nich polega na rzucaniu nożami w zwierzę balansujące na drewnianej desce. Jego zadaniem jest chwytanie sztyletów i umieszczenie ich w pysku.
Większość małp ubrana jest w potężne metalowe obroże i trzymana na łańcuchach lub grubych smyczach. Uczy się je jazdy na rowerze, a nawet chodzenia na szczudłach.
Fan Haoran, 57-letni trener, szkoli małpy od urodzenia. Jego zdaniem, kluczem do nauczenia małpy sztuczek jest wytworzenie więzi, bliskiej relacji między zwierzęciem a trenującym je człowiekiem.
- Po pierwsze, musisz pokazać swoją troskę i opiekować się małpami. Nie możesz się spieszyć, wszystko trzeba robić stopniowo. Na przykład na początku można zacząć od uściśnięcia dłoni. Po jakimś czasie zwierzę zapamięta tę właściwą rękę - mówi Haoran.
Zgang Zhijie na trenowaniu zwierząt dorobił się małej fortuny. - To się zaczęło od mojego dziadka. Później mój ojciec przejął biznes, a jeszcze później przyszła kolej na mnie. Moje dzieci uczyły się najpierw w szkole podstawowej, a później kontynuowały edukację. To było możliwe tylko dzięki pieniądzom, które zarobiłem na przedstawieniach z małpami - mówi.
Ale jego biznes prawdopodobnie czeka upadek. Dzieci nie okazują zainteresowania rodzinną tradycją. I nie chodzi tylko o chęć wyrwania się ze wsi, ale też o większą świadomość praw zwierząt.
Zhang Junran, prezes Stowarzyszenia Hodowców Małp, przyznał, że sprawa szkoleń w Baowan jest kontrowersyjna. Dodał jednak, że obecne metody są humanitarne.
- Nasze metody szkolenia małp nie były wcześniej oparte na żadnej udokumentowanej wiedzy. Zwłaszcza jeśli chodzi o to, jakie warunki życia były im zapewniane. Ale te zwierzęta też przecież żyją, przyniosły nam wiele dochodów, które z kolei przyczyniły się do dużych zmian w naszym życiu. Dlatego musimy być dla nich dobrzy - stwierdził Zhang.