Ekstraklasa

"Mordor", "witamy w piekle", "spektakl" - tak środowiska kibicowskie komentują, to co wydarzyło się przed niedzielnym meczem Legii Warszawa z Widzewem Łódź. Kibice z Warszawy zorganizowali niespotykany dotąd pokaz pirotechniki. W jednym momencie odpalili setki rac i momentalnie stadion pokrył się czerwienią. Efekt zrobił piorunujące wrażenie również za granicą. O wyczynie fanów Legii pisze cały piłkarski świat.

To był emocjonujący wieczór w Warszawie. Legia objęła prowadzenie po golu Bartosza Kapustki, ale Widzew za sprawą Sebastiana Kerka doprowadził do wyrównania. O końcowym rezultacie zadecydowało trafienie Pawła Wszołka. Gospodarze wygrali 2:1, ale Goncalo Feio nie mógł być w pełni zadowolony. Został wykluczony na kolejny ligowy mecz, w którym Legia zagra z Lechem Poznań.

Piłkarze Legii Warszawa mogli zmniejszyć stratę do sześciu punktów do lidera PKO BP Ekstraklasy. Musieli jednak spełnić warunek - wygrać w hicie kolejki z odwiecznym rywalem - Widzewem Łódź. Pojedynek ten rozstrzygnął się dopiero w końcówce.

Setki odpalonych i zakazanych na stadionach rac. Nie tylko na "Żylecie", ale też na trybunie wschodniej wzdłuż boiska. Tak rozpoczął się niedzielny szlagier ekstraklasy pomiędzy Legią Warszawa i Widzewem Łódź (2:1).

Cztery minuty. Tyle dzieliło dwa gole, które Jagiellonia Białystok strzeliła Górnikowi Zabrze. Ten zabójczy moment wystarczył mistrzom Polski, by wygrać 2:0 i z niewygodnego terenu wywieźć bardzo cenne trzy punkty. Białostoczanie wykorzystali tym samym sobotnią wpadkę Lecha Poznań z Puszczą Niepołomice (0:2) i zrównała się punktami z liderem tabeli Ekstraklasy.

Każda seria ma swój koniec. Dotychczas Radomiak Radom wygrywał albo przegrywał w bieżącym sezonie ekstraklasy. Aż przyszło spotkanie z "mistrzami remisów" z poprzedniego sezonu, czyli ekipą Piasta Gliwice. Jak można więc się domyślić - to spotkanie zakończyło się podziałem punktów. Na boisku w Radomiu nie zabrakło magii w stylu Zinedine'a Zidane'a i bramki zdobytej po zamieszaniu w polu karnym.

Chociaż nie jest to często spotykane, to polskie kluby mają fanów w innych krajach. Tak jest w przypadku Lecha Poznań, którego kibicem jest Alexandre Baginski. Mający polskie korzenie Brazylijczyk z wysokości trybun oglądał porażkę 0:2 z Puszczą Niepołomice, a do samego spotkania odniósł się w krótkim, zwięzłym i dosadnym wpisie, który ma już ponad 80 tysięcy wyświetleń.

Sandro Kulenović nie przyniósł Legii Warszawa worka bramek, ale za to opłacił się pod względem finansowym. Chorwacki napastnik opuścił stołeczny klub w 2019 roku i po pięciu latach zaczął grać na miarę swojego talentu. Dość powiedzieć, że jest obecnie najskuteczniejszym chorwackim piłkarzem w 2024 roku!

Sensacja w Krakowie! Puszcza Niepołomice zakończyła niechlubną serię ośmiu meczów w Ekstraklasie bez zwycięstwa i pokonała 2:0 Lecha Poznań po golach Dawida Szymonowicza oraz Michalisa Kosidisa. W ten sposób przewaga Lecha nad Rakowem Częstochowa stopniała do jednego punktu. Nie brakowało kontrowersji w tym meczu, głównie związanych z czerwoną kartką dla Michała Gurgula, którą pokazał sędzia Paweł Raczkowski.

Porażająca niemoc Pogoni Szczecin na wyjazdach w Ekstraklasie trwa! Motor Lublin znów pokazał moc w ofensywie, ale tym razem stracił "tylko" dwa gole i wygrał z "Portowcami" 4:2. To już siódmy z rzędu mecz wyjazdowy Pogoni bez zwycięstwa w tym sezonie. Szczecinianie zdobyli w delegacjach tylko jeden punkt. Motor po ograniu Lecha Poznań może dopisać sobie do listy "ofiar" kolejny mocny zespół.

Raków Częstochowa miał wielkie problemy ze Stalą Mielec na własnym stadionie. Piłkarze Marka Papszuna pierwszy celny strzał oddali dopiero w 68. minucie, ale to oni ostatecznie sięgnęli po trzy punkty. O wyniku 1:0 zadecydował rzut karny w doliczonym czasie gry, zamieniony na bramkę przez Jonatana Brauta Brunesa.

Jeden z głównych architektów mistrzostwa Polski dla Jagiellonii Białystok w sezonie 23/24 zostaje w klubie na dłużej. Mowa o Afimico Pululu, który do tej pory miał ważny kontrakt tylko do końca tego sezonu. Jagiellonia ryzykowała, że Pululu mógłby odejść z klubu bez kwoty odstępnego. Teraz jego umowa jest ważna nieco dłużej, bo do czerwca 2026 r. "Jego wkład w dobre wyniki Żółto-Czerwonych jest nieoceniony" - czytamy w komunikacie Jagiellonii.

Nie jest tajemnicą, że Legia Warszawa i Widzew Łódź są piłkarskimi rywalami od lat. Szkoda tylko, że ta rywalizacja przybiera brutalną odsłonę w wykonaniu "fanów" obu klubów. Kolejny tego przykład zobaczyli kierowcy na autostradzie... we Wrocławiu. - Doszło do konfrontacji pomiędzy kibicami - przekazała t. asp. Aleksandra Pieprzycka.

Ogromnych emocji dostarczył czwartkowy mecz Pucharu Polski pomiędzy trzecioligową Lechią Zielona Góra i Widzewem Łódź. Było o krok od sensacji - Lechia najpierw wyszła na prowadzenie, a następnie dwukrotnie odrabiała straty tuż przed końcowym gwizdkiem. Widzew odniósł zwycięstwo dopiero po rzutach karnych. Kibice nie byli usatysfakcjonowani takim przebiegiem spotkania. Po meczu padły mocne słowa.

Czy najgorsze już za Legią Warszawa? W październiku stołeczny klub wygrał dwa ważne mecze w Lidze Konferencji Europy. Wrócił też na zwycięską ścieżkę w ekstraklasie. To uspokoiło nastroje wokół Goncalo Feio oraz dyrektora sportowego Legii Jacka Zielińskiego. Jednak w lidze wciąż traci ona aż dziewięć punktów do liderującego Lecha. Czy Legia powalczy o mistrzostwo? Już planuje pierwsze wzmocnienia.

Górnik Zabrze trafi w końcu w prywatne ręce? Wydaje się, że taki scenariusz jest bliski realizacji. Marzy o nim wielu kibiców, którzy są już zmęczeni skandalami ostatnich lat. Kto może przejąć klub z ekstraklasy? Nowe wieści w sprawie przekazał portal Meczyki.pl. Jak zdradził Tomasz Włodarczyk, pojawił się nowy chętny. Ważną rolę w tym procesie pełni sam Lucas Podolski.

Fatalna sytuacja w Lechii Gdańsk. Poniedziałkowe badania potwierdziły, że jeden z liderów beniaminka, Kolumbijczyk Camilo Mena, w tej rundzie już nie zagra. To samo dotyczy się Słowaka Tomasa Bobcka, który musiał przejść zabieg kolana. Kolejne osłabienia sprawiają, że w treningach zespołu Szymona Grabowskiego biorą udział nawet członkowie sztabu szkoleniowego Lechii.

Carlitos jest aktualnie zawodnikiem greckiego Atromitosu Ateny, natomiast polscy kibice doskonale pamiętają go z występów w Ekstraklasie w barwach Wisły Kraków oraz Legii Warszawa. Czy istnieje szansa na to, że Carlitosa jeszcze zobaczymy na polskich boiskach? Hiszpan nie wykluczył takiej możliwości w rozmowie z portalem goal.pl. - Nigdy nie wiesz, co przyniesie przyszłość. Polska jest moim krajem - powiedział.