Jesteś niezalogowany | Zaloguj się | Zarejestruj się
Francuska dzielnica cudów, o której wielokrotnie rymował najlepszy (moim zdaniem) hip-hopowy zespół z Francji - Supreme NTM, którego członkowie pochodzili właśnie z Saint-Denis
to dlatego zdjęcie podpiąłeś pod wyspę położoną u wybrzeży Afryki? :P
Jedno co mnie we Francji zadziwia, to że mimo tego wysokiego udziału wszelkiej maści imigrantów, gdzie spotkanie gościa, który jeszcze 100 lat temu uchodziłby za prawdziwego Francuza jest coraz trudniejsze, wszędzie słychać tylko i wyłącznie język francuski. Dla odmiany w Polsce, dość monokulturowej i monoetnicznej, trudno znaleźć ludzi poprawnie używających polszczyzny.
No wlasnie, nie widze tu specjalnie zwiazku pomiedzy jednym a drugim. Poza tym nic dziwnego ze imigranci mowia po francusku skoro pochodza glownie z bylych kolonii, gdzie francuski jest oficjalnie badz "de facto"` jezykiem urzedowym.
No faktycznie macie rację - jedno z drugim niewiele ma wspólnego. Pewnie jak zwykle wylewałem codziennie frustracje, dość drażnione widokiem pism urzędowych czy forów internetowych, gdzie ciężko znaleźć jedno zdanie bez błędu.
A jednak Francja mnie zadziwia. Piszesz, że francuski jest tam urzędowym. A i owszem, ale spodziewałbym się, że między sobą będą używać własnego narzecza. Bądź co bądź jednym z głównych problemów dzisiejszej Francji jest to, że ta społeczność imigrancka się w ogóle nie integruje.
A po jakiemu mają gadać jak jeden z Kongo a drugi z Mali? Jak byłem w Węgrami na projekcie to jak myślisz - po jakiemu rozmawialiśmy? Na pewno nie po Węgiersku. To samo jest w Niemczech, WB, Francji czy Kanadzie -> jezyk urzędowy jako platforma językowa. Do tego jest tak, że pierwsze pokolenie - te co przyjechało - to mówi bardzo dobrze i pisze w macierzystym języku, drugie pokolenie (urodzone na emigracji) - mówi jeszcze w "ojczystym" języku (cudzysłów celowo) ale najczęściej nie pisze a jak nie pisze to wali byki, że głowa mała, od trzeciego pokolenia język urzędowy kraju docelowego jest jedynym a z języka dziadków się zna pojedyncze słowa.
Normalnie tak jest, ale jak się w Berlinie idzie przez uliczki Kreuzbergu, to raczej niemieckiego nie słychać, a coraz częściej słyszę właśnie w audycjach, że ci francuscy imigranci żyją raczej jak w gettach, a jak nawet mówią po francusku, to ich wszyscy wyśmiewają, bo to jest taki śmieszny francuski - połączenie sztucznych książkowych zwrotów z podwórkowym prymitywizmem.
Na Kreuzbergu mieszkają Turcy a to jest nieco inny przypadek. Turcja nigdy nie była niemiecką kolonią a jednocześnie turecki stanowi pierwszy i jedyny język dla niemal całego społeczeństwa.
W BVG w brygadzie, która usuwa nieprawidłowo zaparkowane samochody, był taki kolega - z pochodzenia Turek. I on jak wpadał na takie uliczki, to robił dużo krzyku po turecku i już nie trzeba było dzwonić po pojazdy odwożące na parking.