Jesteś niezalogowany | Zaloguj się | Zarejestruj się
Z czystej ciekawości: jak wyglądają dalsze procedury takiej kontroli. Nie urzędowe, tylko te związane z pasażerami. Bo kurs został odwołany/opóźniony. Ten miał jechać do Poznania, może dali rezerwę od Żnina. Ale często jest pewnie tak, że odwołuje się kurs i resztę obiegu. Kto za to płaci? A co z opóźnieniem? Przecież kierowca mógł mieć ostatnią godzinę pracy? W komunikacji miejskiej to mniejszy problem, bo mniejszy zasięg kursowania. Rozumiem, że bezpieczeństwo jest priorytetem (i bardzo dobrze), ale co dalej?
Panowie z ITD się nudzą i idą na łatwiznę. Niestety, urzędnik państwowy w tym chorym kraju musi pokazać swoją moc. Zwłaszcza jak jest zakompleksiony. Ja trochę z innej beczki ale temat podobny. Jest Komitet Badań Naukowych, który rozdaje granty na badania dla naukowców. O przyznaniu grantu decyduje zakompleksiony doktor, nawet profesorom, który nie musi nawet posiadać wiedzy na temat dotyczący badań. Nie ekspert przeprowadzający kompleksową recenzję danego projektu (jest specjalistą w dziedzinie, której projekt dotyczy). Zdanie recenzenta w ogóle się nie liczy. Za to zakompleksiony doktor może się wyżyć na kimś z wyższym tytułem naukowym. Tak jest i tu w kontekście tych pseudokontroli ITD.
Ja się tylko pytam jakim prawem zmusza się tym samym przewoźnika do odwołania kursu! Ja rozumiem, szybka kontrola na drodze, jeśli pojazd jest niesprawny to zabrać dowód, niech przewoźnik podstawia drugi autobus, ale takie coś to normalne jaja są. Kiedyś ITD zrobił nalot na ŻOE Ostróda. Sprawdzili 5 autobusów, zabrali 5 dowodów. Autobusy następnego dnia wróciły na trasę. W jednym przyczepili się do spalonej żarówki w lampce cofania, w drugim do braku młotków do szyb, w trzecim do tego że radio było podpięte bezpośrednio pod akumulator, w czwartym opona była minimalnie za łysa, w piątym był lekki wyciek.
Mogli wpaść na dworzec w Inowrocławiu. Mieliby lepszy wynik.
@Piotr Tomasik Najczęściej wygląda to w ten sposób, że dzień zmasowanych kontroli ITD = dzień pieszego pasażera. Stanowisko ITD jest takie: "mamy prawo do takich kontroli", a że autobus nie pojechał to jest zmartwienie przewoźnika i pasażera. Bo nawet jeśli uruchomisz autobus rezerwowy (który albo włączy się po trasie), kierowcę z rezerwy, to jeszcze musisz mieć rezerwową bileterkę i dokumenty liniowe. Więc jak zabierają kolejny już autobus z linii (np. drugi pod rząd lub ogólnie 3, 5 lub 10) to wyczerpie się zapas i obiegi wypadają. A czas pracy kierowcy, straty przewoźnika, wku**** pasażerów tak naprawdę ITD nie obchodzi, bo grunt to wykazać się. Bo jak inaczej nazwać przypadek zabrania dowodu rejestracyjnego za brak... naklejki z informacją o ilości miejsc w autobusie
Kierowcę by obciążyli za nie zrealizowany kurs. Ok, autobus nie sprawny, więc nie pojedzie. A co jeśli wóz okazała się być sprawny? Kurs opóźniony w niektórych przypadkach choćby o pół godziny staje się kursem nie zrealizowany bo wchodzi w kurs następnego autobusu, czyli firma ponosi straty z biletów, opłatami kierowcy no i paliwa bo w końcu wóz musi zjechać do bazy.
Mam wrażenie, że ITD przeszkadza Wam w jeżdżeniu złomem po ulicach. Natura Polaka: zrzędzić i narzekać. A nie można utrzymywać tych sprzętów w odpowiedniej dyspozycji. Dlaczego część autobusów wyjechała z dowodem? Dali w łapę? O co chodzi? Jak jest wypadek wtedy wszyscy jęczą, że Policja i ITD nic nie robią. Jak pracują to też źle...
@Abrik Nie mam nic przeciwko kontrolom, mogą odbywać się choćby codziennie, ale na cywilizowanych warunkach. Jakim problemem jest podjechać i nakazać przyjazd na kontrolę w przerwie między kursowej i pozwolić np. zrobić pół obiegu, by przewoźnik mógł podstawić pojazd zastępczy. A jeśli już tak bardzo boją się, że pojazd "zniknie" to można wsadzić to tego wozu inspektora na te pół kółka. Wówczas i wilk syty, i owca cała. Wystarczy chcieć.
I niech sprawdzają to co faktycznie zagraża bezpieczeństwu typu hamulce, układ kierowniczy itp. a nie doczepiać się do przepalonej żaróweczki w stopie albo braku jakiejś śmiesznej naklejki.
Ogółem pewne wymagania są po prostu śmieszne - co ma mieć na celu napis z dopuszczalną liczbą miejsc? Pasażer ma liczyć pasażerów zanim wsiądzie czy jak?
We wrześniu 2012r. taka kontrola odbywała się przez 2 dni w Pucku (woj. pomorskie, miasto powiatowe). Wyłapywano wszystkich z miasta. Efekt był taki, że kilka (z ok.20) autobusów na ten dzień straciła dowody, i większość busów. Dodatkowo 3 busy wyjechały z placu, gdzie była postawiona `przenośna` stacja diagnostyczna na lawecie Osobiście uważam, że raz na jakiś czas powinni robić takie kontrole, niestety. W takim kraju żyjemy, że niektórzy przewoźnicy mają za nic bezpieczeństwo.
OK, niesprawny pojazd został wyłączony z eksploatacji. Pomińmy powody zatrzymania dowodu, bo to tzw. ustawodawca (czyli nikt) wymyślił za co można zabrać a za co nie. Ale inna sytuacja. Kontroli poddany został autobus, uznany został za sprawny i co dalej... Kontrola trwała 30 min, dojazd do punktu kontroli 15 minut, powrót 20 min. Ponad godzina opóźnienia. I co? Sprawnym pojazdem nie można wykonać kursu?