Jesteś niezalogowany | Zaloguj się | Zarejestruj się
No właśnie, czemu przemyscy użytkownicy, w przeciwieństwie do rybnickich, nie jeżdżą na drugą stronę granicy celem zapoznania się z tamtejszą komunikacją?
Jednak granica polsko-ukraińska jest mocno upierdliwa w porównaniu do "niegranicy" schengeńskiej... A szkoda :(
Ano szkoda, szkoda. Z drugiej jednak strony patrząc, boję się myśleć, co by było, gdyby nie była tak upierdliwa Niemniej jednak, mogliby bez większych problemów skrócić czas oczekiwania na granicy - wymagałoby to raczej chęci niż jakichkolwiek materialnych środków.
Ale jednocześnie jest zupełnie nieupierdliwa w porównaniu z granicą z BY i RU, w sensie braku konieczności zdobywania wizy, ubezpieczeń; już nawet karteczki się nie wypełnia. Potok na przejściu pieszym w Medyce też zależy od pory dnia i jak się mieszka na miejscu to można się dostosować
Z opowiadań moich znajomych wynika, iż długi czas oczekiwania w Medyce wynika często z "widzimisie" celnika. Z cyklu "Co by tu zrobić, żeby ich nie puścić...". Często okazuję sie, ze trzeba opłacić jakie dodatkowe ubezpieczenie, a bez niego ani rusz. A wiadomo co oznacza to "opłacanie".
Zgadzam się jedynie z pierwszą częścią. Czas oczekiwania rzeczywiście zależy w znacznym stopniu od "widzimisie" celników Nigdy w życiu jednak nie proszono mnie o jakiekolwiek dodatkowe opłaty - może dotyczy to przejeżdżania przez granicę własnym samochodem...
I to chodzi o widzimisie "ukraińskich celników" w głównej mierze. Po polskiej stronie takie cyrki rzadko można spotkać.
Na pieszym łapówek nikt nie wymusza, póki masz papiery w porządku. Jeśli pogranicznicy zamykają na jakiś czas bramkę, to w reakcji na niesubordynację przekraczającego granicę motłochu przemytników, którzy zamiast się ustawić w kolejce, pchają się, rozpychają łokciami, drą japę itd.
@Adam - Fakt, nie uściśliłem wypowiedzi. Chodziło mi głównie o wycieczki, przy których te "dodatkowe ubezpieczenia" są wręcz regułą.
Jeśli chodzi o ubezpieczenia, to zdaje się że auta muszą mieć zieloną kartę... Jeśli zaś chodzi o widzimisie celników - to prawda - jak mają gorszy dzień (czyt. ktoś ich wkurzy) to trzeba czekać dłużej. Zresztą zawsze się czeka, to taki rytuał, trzeba czekać, choć nie wiadomo specjalnie po co, na co i dlaczego tak długo.
A propos rytuałów przejścia, to może panowie celnicy zbyt dużo naczytali się antropologiczno-socjologicznych tekstów :P Według niektórych mądrych głów, nawet te kilka godzin byłoby czasem zbyt krótkim - wszak wyłączamy się z obecnej grupy, wchodzimy w obszar zdominowany przez inną kulturę, zmienia się nasz status etc. blablabla Przepiękne uzasadnienie dla długich kolejek!
I stawali się wówczas mężczyznami we własnym plemieniu? Miałem antropologie kulturową na swoich studiach i trochę mi się śmiać zachciało jak o tym pisałeś
Jeśli uważasz, że rytuały przejścia dotyczą tylko plemion, to cóż... miałeś bardzo, bardzo słabą antropologię