Na tej stronie używamy ciasteczek by móc świadczyć ci uslugi, personalizowac reklamy i analizować ruch. Informacje o tym, jak korzystasz z tej strony są udostępniane m. in. google. Korzystając z niej zgadzasz się na to.
1 listopada 2010 - Koszalin, pętla Gnieźnieńska.
Co roku możemy ujrzeć dantejskie sceny jakie odbywają się na tej pętli. Zawodzi ludzka mentalność, jak i również organizacja ruchu na tej pętli.
Zacznijmy od zwyczaju sprawdzania biletów, który bardzo utrudnia sprawne wsiadanie pasażerów. W ten dzień można było sobie to darować, ale "tradycję" trzeba kultywować. Niestety - liczba kontrolerów jest ograniczona co pozwala obsłużyć tylko jeden autobus 18 metrowy i 12 metrowy w jednym czasie. W praktyce wszyscy "potencjalni" pasażerowie myślą, że teraz odjedzie tylko jedna szesnastka nie patrząc, że za nią stoi druga oczekująca na wolnych kontrolerów.
Drugą sprawą jest zachowanie niektórych osób. Niejeden człowiek się zdziwi ile siły mają niektórzy emeryci i renciści. Walki o miejsce, przepychanie się, złośliwe uwagi to chleb powszedni w tym dniu. Mentalność trudno jest zmienić lecz...
... nie należy zapominać o organizacji połączeń. Lepszym pomysłem byłoby zlikwidowanie specjalnej linii na "Dworzec PKP", w zamian można by było wszystkie brygady przeznaczyć na "Chełmoniewo" z uwzględnieniem przejazdu koło dworca. Często zdarzało się, że ludzie byli zdezorientowani i nie rozumieli pojęcia, że linia jest "okrężna". Niewiedza skutkowała pustymi autobusami, które zapełniały się dopiero na Zwycięstwa (jadąc z Cmentarza).
Jednak podsumowując mój komentarz - patrząc na sytuację w innych miastach (np. na Słupsk) w Koszalinie nie ma tak źle. Wymienione uwagi są jedynie kosmetyczne i nie przekreślają faktu, że komunikacja miejska w dniu 1 listopada ma się dobrze. Oczywiście może być jeszcze lepiej.