Not logged in | Log in | Sign Up
Cała ideologia skupiająca się, na tzw. elektromobilności jest jednym wielkim nieporozumieniem. Przecież elektryczne już są pociągi, tramwaje i trolejbusy. Maksimum w temacie autobusowej komunikacji miejskiej powinny być autobusy gazowe lub hybrydowe
Polityka jaką się teraz uprawia wygląda dziwnie, sztucznie utrzymuje się jakiś ustalony przez kogoś status "równości" obsługiwanych linii dla zajezdni. Wszystkie nowinki są dodawana na siłę, co w Warszawie się pojawi, w Gdyni też musi być przy najnowszej dostawie. Wcześniej nie opłacało się kupować przegubowych trolejbusów, teraz naglę okazuję się, że jest potrzeba. Idea obsługi elektrykami linii spalinowych jak dla mnie na plus, ale dlaczego komplikować jeszcze bardziej? Komuś nudzi się w pracy i nie ma wizji, tylko bezmyślnie "zrzyna" od kogoś innego, bo on tak robi...
Dodać mocne baterie do trolejbusu i już temat elektrobusu byłby załatwiony.
Gdynia ma naprawdę świetne warunki, aby wprowadzić wozy ładowane dynamicznie. Większość głównych ciągów komunikacyjnych już jest pod drutem. Jakby jeszcze zainstalować sieć trakcyjną na Janka Wiśniewskiego, 3 Maja+Władysława IV i Kieleckiej+Rolniczej (ewentualnie jeszcze Kwiatkowskiego pod górę i na kawałku Chwarznieńskiej) to praktycznie każdą linię miejską (bez wybiegowych) można by było obsłużyć trolejbusem bateryjnym.
A linia S, której 90% trasy jest pod siecią, dalej będzie linią autobusową. To jest dopiero szczyt absurdu.
Na dzisiejszy moment połączyłbym elektryfikację z remontem/tworzeniem buspasów na witomino i Wiśwniewskiego. A dokładniej budowę drogi dla KM i samochodów równoległą do Wiśniewskiego od pętli trolejbusowej na stoczni do estakady(przez gołębią i energetyków) i tam poprowadził linie autobusowe i trolejbusowe. Zebrać dofinansowanie na drogi plus elektryfikację oraz tabor do obsługi tych połączeń.
Ja bym się przyjrzał, kto wykonał taką analizę elektromobilności dla UM Gdynia. Bo z tego dokumentu pewnie wynika ta z dupy strategia.
Żeby elektryczne pojazdy miały sens najpierw muszą być elektrownie nieemitujące dwutlenku węgla.
Tatuś: No i tu to jest właśnie największy zawód, bo to bynajmniej nie była żadna przypadkowa osoba.
Dla porządku głos w dyskusji autora analizy, czyli Nemo: Z AKK wyszło jednoznacznie, że elektrobusy się nie opłacają. Podjęto jednak decyzję o aplikowaniu, bo przy 85% dofinansowania proporcje opłacalności już zmieniają się. Oczywiście pozostaje kwestia ryzyka, itp. Problem w tym, że rządowe strategie rozwoju elektromobilności w transporcie publicznym nakierowane są na elektrobusy. W konkursie w działaniu 6.1 w POIS zlimitowano kwalifikowalne wydatki na infrastrukturę do 10%, co sprowadziło wybór do aplikowania o autobusy lub nieaplikowania wcale - trolejbusy wymagałyby dodatkowych środków z budżetu, na co nie było szans.
No i Misiek bardzo ładnie wyjaśnił to pozorne kuriozum. Jak z większością dotowanych inwestycji nie tyle chodzi o to aby coś zrobić dobrze, tylko żeby wyszarpać i skonsumować jak największą dotację. A że ogólnie jest to bez sensu to jest mało istotne. Na studiach podyplomowych aż za dobrze było widać, że większość inwestycji dotowanych była projektowana pod dotację a nie aby realnie osiągnąć najlepsze rozwiązanie. Taki Bareizm wynikający z nadregulacji i biurokratyzacji naszego europejskiego życia.
Ale UE czy nasz kochany rząd wprowadził te absurdalne wytyczne dotyczące elektromobilności?
Może nieprecyzyjnie się wyraziłem. W tym przypadku oczywiście nasz rząd lecz niestety w przypadku wniosków o dofinansowania z UE absurdów jest niestety niewiele mniej a czasami więcej. To + kreatywność niektórych m.in. samorządów do pisania przetargów pod dofinansowanie skutkuje m.in. takimi kwiatkami jak przejście dla pieszych na środku pola itd.
Walisz na oślep. Więc zapytam, lepsze są dotacje celowe czy brak dotacji czy "macie kasę i sami decydujcie".
W takim przypadku jak w przytoczonym w Gdyni te dotacje to wyrzucone publiczne pieniądze więc lepszy byłby w tym konkretnym przypadku brak dotacji. Nie ma to ekonomicznego uzasadnienia więc szkoda pieniędzy z podatków. Ja mam specyficzne podejście i od momentu gdy zobaczyłem jak działają dotacje od podszewki uważam, że jest to niemal tak populistyczne narzędzie jak np. 500+, którego jestem zadeklarowanym przeciwnikiem. Oczywiście to duże uproszczenie i spłycenie całego tematu ale niewielka jest dla mnie różnica czy coś finansują socjaliści z UE czy rządzący obecnie w Polsce narodowi socjaliści
Na przykładzie Gdyni dzięki pracy naszego rządu. A w przypadku Krakowa? Świnoujścia? Leszna? Jaworzna? Wszyscy lewaki?
Ja uważam, że powinno się tak planować działania, by przynosiły jak największą korzyść (przepustowość, skrócenie czasu podróży, ekologiczność). Kwestia dotacji powinna być rzeczą wtórną. Nie może być tak, że inwestuje się w coś bezsensownego, byle tylko dostać 85% dotacji. Jeśli lepiej jest zbudować elektrobus-trolejbus i parę km linii, to lepiej jest zbudować ten kawałek linii, mieć mniej dotacji, ale za to sensowne rozwiązanie komunikacyjne.
Tak, tylko wtedy ktoś musi na to wyłożyć własne pieniądze a dotacje UE całkowicie rozleniwiły nasze samorządy finansowania zbiorkomu.