Not logged in | Log in | Sign Up
Na ten moment nie ma jeszcze informacji o konkretnej częstotliwości.
Trzymam mocno kciuki, bo kupowanie nowych autobusów do obsługi obecnego systemu to kpina z pieniędzy podatników. Wasze autobusy wożą powietrze. A szkoda, bo miasto mające ponad 60 tys. mieszkańców jest w stanie wygenerować zapotrzebowanie na przewozy pasażerskie. Potrzebny jest tylko przejrzysty układ linii bez niepotrzebnych wariantów. Mam tylko wątpliwości czy ta reforma się uda. Przy powierzchni miasta liczącej blisko 50 km kwadratowych macie ogromną ilość linii co pozwala przypuszczać, że znowy częstotliwości będą małe. Wiecie jak były przeprowadzane badania potencjalnych potoków. Był opracowany system ankietowania ?
To nic, że będzie dużo linii z mniejszą częstotliwością, bo to oznacza, że linie będą się wzajemnie uzupełniały i tworzyły dużą częstotliwość na wspólnych odcinkach. Na pewno lepsze to niż mniejsza ilość linii z milionem wariantów.
W moim przekonaniu reforma ma wyłącznie legitymizować zakup nowych autobusów i w moim odczuciu będzie to właśnie kpina w czystej postaci z podatników - ale tak przecież wygląda samorządność w kraju, którego obecne władze bez skrępowania weszły w buty lobbystów elektromobilności. Sytuacja przypomina mi do złudzenia Tomaszów Mazowiecki i Stalową Wolę, w których to PiS-owscy włodarze będący członkami bodajże rady rozwoju (czy jakoś tak) już realizują sen Morawieckiego o elektrycznych i hybrydowych samochodzikach na koszt swoich podatników (w tym miejscu wspomnę tylko, że szczerze podziwiam zarząd MPK Tarnów za determinację, z jaką w dyskusji na argumenty wykazuje bezzasadność wprowadzania elektrobusów w skład swojej floty). Opisany sposób reformowania podsystemu mieleckiego, również przypomina mi fatalnie przyjętą przez społeczność lokalną - "reformę" tomaszowską. Moim zdaniem wiele elementów obu reform pozostaje w sprzeczności ze złotymi zasadami inżynierii komunikacyjnej - w tym zabawa numerkami linii ingerująca w zakodowane w pamięci pasażerów przyporządkowanie numeru do określonej relacji (linię można modyfikować, ale nie przenosić w inny rejon miasta). W razie likwidacji linii, jej numeru nie powinno się już wykorzystywać - szczególnie w mniejszych (małych i średnich) miastach gdzie problem braku numerów nie zachodzi. Warto zauważyć, że reforma przeprowadzona w Tomaszowie - pomimo przytaczania tej samej werbalnej argumentacji, w żaden sposób nie uprościła układu, nie wyeliminowała wariantów, doprowadziła do wzrostu linii i kosztów funkcjonowania komunikacji. Tymczasem według moich szacunków Tomaszów mogłoby obsługiwać góra 5 linii miejskich i 3-4 podmiejskie z wykorzystaniem maksymalnie 20-25 autobusów (!).
Jeszcze taka uwaga: nazwanie strefy podmiejskiej - pierwszą jest wyjątkowo nieintuicyjnym rozwiązaniem. Czy chodzi o to, żeby przyjezdnych proszących o bilet na pierwszą strefę (w domyśle po mieście) kasować podwójnie? Jeśli nie, to brak profesjonalizmu wręcz razi.