Not logged in | Log in | Sign Up
Po angielsku to się nazywa "token", a po polsku "berło". I tu wychodzi skandynawski pragmatyzm - można postawić sygnalizację - ale to jest drogie. Więc jeżdżą na berło, bo jest taniej.
W Zgorzelcu też im się zdarza na berło jeździć. We Wrocławiu by się przydało jeździć tak na Klecinę bo ciągle się tam zjeżdżają na jednotorze.
W sumie postawienie tymczasowej sygnalizacji nie powinno być droższe od wypłaty dla dwóch "szlabanowych" odbierających i podających berło przez parę miesięcy, ale tak jest ciekawiej dla nas. Jakieś 10 lat temu takie coś funkcjonowało jeszcze zdaje się w GOP-ie, także w celu umożliwienia wjazdu "pociągów następnych"?
Ale po co szlabanowi? Motorniczowie sobie sami berło przekazują na mijance.
We Wrocławiu berło by się nie sprawdziło, bo czasami wjeżdżają na drugiego.
Tylko pod warunkiem, że na niego poczeka. No chyba, że masz jakąś budkę do trzymania tego berła :P Bo we Wrocławiu jadą na drugiego, ale spotykają dopiero na pętli...
Mnie to zastanawia jak np. gdzieś na mieście porobią się spóźnienia i nagle jadą tramwaje w ostępach w jednym kierunku ale z przeciwka nic. Berło ląduje na przeciwnym końcu, ale nie ma pojazdu, które by je "zwrócił" a robi się kolejka.
To jest wada tego rozwiązania ale wtedy można to pokoordynować ręcznie.