Not logged in | Log in | Sign Up
Typowe dla Voyagera. Przeanalizowałem ostatnio ich rozkłady i doznałem szoku. Poza Tykocinem, gdzie są jako takie godziny odjazdów i rozkład współgra z rozkładem PKS Białystok, to na innych trasach Voyager zdecydowanie przegina. Najgorzej jest na Sokółce, gdzie prywaciarz odjeżdża na 2-3 min. przed PKS-em. A jeśli jakiś kurs jest późniejszy, to rozkład jest ułożony tak, że Voyager jedzie szybciej, niż PKS. Gdzie jest Urząd Marszałkowski? Czy ktoś z wydających zezwolenie przejechał się kiedyś Voyagerem? Ten przewoźnik potrafi wysłać 2 autobusy na jednym zezwoleniu (niby bis), które tylko część trasy mają wspólną. Ale mam nadzieję, że oba PKS-y sobie poradzą, przy czym zrobią to wspólnie.
Potrzeba Wojewódzzkiego Organizatora Transportu Publicznego, wzorem Niemiec, czy Czech. Zadania: koordynowanie i przydzielanie rozkładów kolejowych i autobusowych, wydawanie zezwoleń autobusiarzom, tworzenie wspólnej regionalnej taryfy przewozowej. Rozkład można tak ustalić, że PKS, PR i Voyager przy tej samej ilości kursów jeżdżą równomiernie. Jak jedzie jedwn to nie goni go inny.
Mowili w TV o tym przewozniku, zatrudniaja kierowce który ciągle prowadzi autobus po pijaku, własciciel ma to gdzieś bo jak to określił nie będzie nikogo za ręke prowadzał
Pomijając inne nieprawidłowości, ale co do kwestii odjazdów kilka minut przez PKS-em to jest to co najwyżej wredne, ale nie nieuczciwe. To tak jakby się złościć, że powstają koło siebie sklepy spożywcze albo odzieżowe. Dlaczego niby rozkład ma współgrać z innym przewoźnikiem? Gdybym miał firmę to chciałbym, aby moja oferta była atrakcyjna dla pasażera i układałbym rozkład tak, aby był najdogodniejszy dla pasażera, a jeśli jakieś kursy wypadłyby 5 minut wcześniej to trudno. PRL już się skończył, nie wracajmy do centralnego planowania. To tak jakby ktoś z góry ustalał odległość w jakiej mogą znajdować się od siebie sklepy spożywcze, albo co jakie produkty będą sprzedawać, żeby przypadkiem oferta nie była zbyt podobna w sklepach znajdujących się blisko siebie i nie robiły sobie za dużej konkurencji... No przecież to bez sensu, dlaczego więc firmy przewozowe mają działać na innych zasadach? Zostawmy decyzję czy i o której godzinie chcą jeździć, samym pasażerom.
Pasażer zawsze wejdzie do tego, który odjeżdża wcześniej, nawet o minutę. Sprawdzone, bo robiłem badania w tym kierunku I nie ma to nic wspólnego z dobrą ofertą dla pasażera. Jeśli układasz rozkład to zrób badania, zapytaj ludzi, a nie wpieprzasz się w to, co ktoś ułożył.
Takie rzeczy to chyba tylko w Polsce.
Ktoś dał ciała na etapie wydawania zezwolenia na wykonywanie regularnych przewozów pasażerskich. Taki rozkład jazdy nie powinien zostać dopuszczony. Na szczęście są jeszcze samorządy, w których coś takiego nie zostanie wprowadzone. Porównanie ze sklepami jest wzięte z sufitu. Do sklepu można wejść do tego, do którego się chce. Do autobusu 80% pasażerów wsiądzie jeśli pierwszy podjedzie na przystanek bo nikt się nie zastanawia co jedzie za 3 minuty. To żadna korzyść dla pasażera jeśli autobusy są np. dwa na godzinę ale jadą w odstępie 3 minut. W takim przypadku powinny jechać co 30 minut. Nie ma to nic wspólnego z centralnym planowaniem rodem z PRL ale z logicznym układaniem rozkładów jazdy i rozkładaniem potoków pasażerskich. Skoro nikt nad tym nie panuje PKS powinien zmienić rozkład jazdy i podjeżdżać Voyagera. Jak tak wszyscy będą zmieniać rozkład jazdy w koło macieju może ktoś w końcu się za to weźmie i ureguluje w prawidłowy sposób.
w pełni się zgadzam z Bernardem- busy mogłyby być uzupełnieniem istniejącej oferty autobusowej, a nie podbieraniem pasażerów na kursach istniejących "od zawsze"
Nie prawda, że nikt się nie zastanawia co jedzie później. Pod innym zdjęciem Jarkie właśnie napisał, że pasażer nie wsiadł do busa, tylko zaczekał 5 minut na tańszy PKS (http://phototrans.pl/14,619650,0,Autosan_A1112T_03_20821.html) W moich okolicach też była sytuacja, że na danej trasie PKS w godzinach szczytu odjeżdżał najwcześniej jak się dało, prywatny przewoźnik nie mógł więc jechać wcześniej, bo godzina była niedogodna. Puścił więc swoje autobus 10 minut po PKS-ie i co? I ludzie czekali na przystanku 10 minut dłużej, a PKS ostatecznie padł na tej trasie. Oczywiście, że u nas większość wsiądzie do pierwszego, ale też z reguły tym pierwszym jest też ten tańszy. A nawet jeśli zdarzy się, że PKS jest tańszy to często brak dostatecznej informacji / reklamy. Niech więc PKS przesunie swoje kursy 5 minut przed prywatnym, cóż za problem, a zobaczymy czy ludzie będą do niego wsiadać. Szczerze wątpię. Czasem na niektórych trasach różnica w cenie jest dość spora i wielu ludzi zwraca na to uwagę. Dlaczego niby do sklepu ludzie idą do tego do którego chcą, a już do autobusu wsiadają na ślepo? Bzdura. Równie dobrze można twierdzić, że ktoś wejdzie do tego sklepu, który jest 20 metrów bliżej jego domu. Każda konkurencja to jest wpieprzanie się innym, ale to nie przedszkole. Jeśli to, żadna korzyść gdy "autobusy są np. dwa na godzinę ale w odstępie 3 minut" to dlaczego fakt, że kursy są co godzinę (choćby dwa naraz) a nie co pół godziny zauważa się dopiero gdy pojawi się drugi przewoźnik? Skoro większa częstotliwość jest korzystna dla pasażera, skoro trzeba "popytać ludzi, zrobić badania" to dlaczego przewoźnik, który był jako pierwszy o to nie zadbał? Dlaczego ten nowy przewoźnik na trasie ma dbać o "logiczne rozkładanie potoków pasażerskich", a pierwszy nie? O korzyść dla pasażera ma się dbać tylko wtedy gdy pojawia się konkurencja? Jeśli obiektywną korzyścią są kursy co pół godziny, to jeśli nowy przewoźnik chce być atrakcyjny to niech zrobi kursy co pół godziny: zarówno pomiędzy dotychczasowymi kursami, jak i w godzinach podobnych. Proste. Natomiast wbrew pozorom pasażer ma też korzyść gdy jadą dwa autobusy naraz. Bo ja jako pasażer mam wybór czym chcę jechać i za ile. Nie rozumiem dlaczego ktoś mi ma z góry narzucać, że jeśli pasuje jechać o danej godzinie to muszę jechać akurat danym przewoźnikiem, nawet jeśli jest droższy, tylko dlatego, że "był pierwszy" na trasie i nie dopuszczono nikogo innego. Ja jako klient płacę i ja chcę o tym decydować.
Ten temat wałkowany jest w Polsce od początku lat 90-ych i nikomu z decydentów nie zależy, żeby w końcu ucywilizować regionalny transport autobusowy. Wolna amerykanka w wydaniu polskim doprowadziła do tego, że w dni wolne komunikacja autobusowa ( poza głównymi ciągami komunikacyjnymi) praktycznie zamarła. Samorządy nie mają pieniędzy, ani chęci organizacji transportu zbiorowego. Nie mogę zrozumieć dlaczego w (podobno) biedniejszych Czechach udało się na poziomie tamtejszych krajów ( jednostki podziału adminis. I stopnia) utworzyć koordynatorów transportu zbiorowego, którzy zarządzają regionalną komunikacją kolejową i autobusową i to z całkiem dobrym skutkiem. Przewoźnicy mając zapewnione źródło pokrycia deficytu wynikającego z prowadzenia nierentownych połączeń wymieniają tabor na nowoczesny, turyści mogą w niedzielę w miarę sensownie dojechać do celu swojej podróży. Czy to jest tylko kwestia wyłącznie pieniędzy czy także intencji tamtejszych władz. A co do samej sytuacji na opisywanej przez was trasie. Skończy się to raczej niekorzystnie dla pasażera. Frekwencja pasażerów rozłoży się na dwa pojazdy dwu przewoźników. W końcu trzeba będzie przejśc na busy, gdyż duże pojazdy nie będą na siebie zarabiały. Komfort się zmniejszy, częstotliwość także spadnie. Nie sądzę, żeby w długofalowej perspektywie pasażer na tym zyskał.
Jakoś inni przewoźnicy na Podlasiu potrafią się dogadać. Tak jest na Mońkach w przypadku Kuriera, jak i na Łapach w przypadku Podlasiaka. Na Łapach autobus jest co kilka minut, jeżdżą duże wozy i są ludzie. Obaj przewoźnicy mają takie same ceny i wozy obu jeżdżą pełne. A Voyager? To dzikus. Jechałem tym sprzętem na zdjęciu. Wcale nie jest lepszy od H9. Na Suwałkach były duże wozy. Teraz się to niestety zmieni. PKS Suwałki już na niektórych kursach wystawia ISUZU. Komfort jazdy? Nawet jak rozłożysz siedzenie to i tak mało miejsca. Właściciel Voyagera zatrudnia kierowców na umowach śmieciowych lub bez nich, a in blanco leżą na biurku na wypadek kontroli. Rozkłady są tak ułożone, że by wykonać przelot zgodnie z rozkładem, trzeba złamać przepisy. Byle kasa była. Jedyny plus tego przewoźnika jest taki, że często wymienia autobusy. Właściciel potrafi przytachać 3-4 wozy w ciągu miesiąca. Niestety, poziom Voyagera w stosunku do innych prywatnych przewoźników jest baaaardzo niski. Takich powinno się eliminować. Ciekawe jak ze sprawnością techniczną autobusów. Wiem, że właściciel ma znajomości w ITD, bo gdyby nie to, to już by Voyagera nie było. Fajnie, że pojawiła się konkurencja na Suwałkach, ale nie w ten sposób. Powstają plany transportowe, ale ten podlaski znajdzie się na półce, bo nikomu nie zależy na porządku w transporcie. Dziwne to, zwłaszcza, że Marszałek jest właścicielem PKS-ów...
Myślę, że suwalski PKS do Białegostoku częściej puści autobusy, które normalnie jeżdżą na trasach paręset kilometrowych.
Isuzu nawet na niektórych kursach pospiesznych (zależnie od dnia) zaczęły jeździć już pod koniec 2012 roku. W poniedziałek wieczornym kursem z Białegostoku (podjeżdżanym przez Voyagera oczywiście tylko w najlepsze dni, czyli weekendy) jechało kilka osób. Nie ma więc sensu puszczać dużych autobusów. Natomiast 6:30 z Suwałk - PKS już na wyjeździe miał ze 20 osób, Voyager 1. Na tym kursie zawsze jedzie autobus z wyższej półki i odnoszę wrażenie że to się nie zmieni. Jak napisałem - każdy wybierze tego przewoźnika, który mu bardziej odpowiada, ale jazda w kilkuminutowych odstępach jest bezcelowa. W rozkładzie Voyagera nie widzę zbytnio połączeń, które stanowiłyby przynajmniej dla mnie lepszą ofertę. Dodatkowo oprócz jazdy przed PKS ma on w rozkładzie wpisane wszystkie przystanki, tymczasem czas przejazdu jak kurs pospieszny PKS. Niby bus ma chociażby lepsze przyspieszenie, ale ciekawe ile w rzeczywistości będzie opóźnień? Aktualna frekwencja w PKS utrzymuje się na takim samym poziomie, promocyjne ceny biletów też robią swoje. Czy i na ile Voyager przejmie pasażerów, czas pokaże, ale też mam nadzieję że PKS-y poradzą sobie z konkurencją.
Na kursie z Suwałk o 6.30 frekwencja zawsze utrzymywała się w wysokości ok. 20 osób. Jednak większość z nich jedzie do Augustowa. Voyagera tak naprawdę nie interesuje cały odcinek Białystok Suwałki. Jego interesują odcinki między Białymstokiem a Suchowolą oraz Augustowem i Suwałkami, bo tam są największe potoki.
Dziś na kursie o 13:10 (chyba) do Białegostoku widziałem jedną osobę na przystanku początkowym. Voyager nie ma szans na przejęcie pasażerów.
6:30 to kurs pospieszny, którym ludzie jadą do Białegostoku - zarówno z Suwałk, jak też z Augustowa. Pospiesznym do Augustowa jadą tylko pojedyncze osoby. Co innego kurs zwykły o 6:40. Tym do Augustowa jedzie m.in. młodzież do szkół.
Kiedyś było tak że z Białegostoku wyjeżdżały dwa Voyagery: jeden w stronę Sokółki, drugi na Czarną Białostocką. I ten co jechał do Czarnej musiał się spotkać już w drodze powrotnej z tym co jedzie do Sokółki. Bezsens. A sam prezes nie cieszy się najlepszą opinią wśród kierowców nawet. Firma ta jest jak rzeka, pokręcona...