Not logged in | Log in | Sign Up
dzisiaj nim jechałem ok. 15:40 zaczął się prawie PALIĆ NA PRZYSTANKU WIREK PRZEJAZD KOLEJOWY!!! W środku i na zewnątrz wydobywały się kłęby dymu, drzwi nie chciały się w ogóle otworzyć. Ja i inni ludzie otworzyliśmy je sami, kiedy kierowca zgasił silnik przestało się dymić. Autobus już dalej nie pojechał :(
No to miałem farta, że go sfociłem. Właściwie zupełnie przypadkowo go złapałem, nie wiedziałem, że Zagozda znów się zapożyczył.
Potomek, Ty byś mógł kolego bajki pisać Na prawde, spaliłby się doszczętnie, a dymu to Ci było tyle ile z dwóch papierosów.... Drzwi sie nie otwierały, bo kierowca wyłączył pewnie prąd... A co ma zgaszony silnik do zakończenia dymienia się to też nie wiem, bo zablokowało się lewe tylne koło i stąd te troche dymu i spalenizny ze szczęk.
no jeśli kierowca zgasil silnik to autobus stal więc z kułka sie nie dymiło to jes proste ale poomek nawymyślał niemiłosiernie prawie wcale sie nie dymiło a po trzecie autobus pojechał dalej tylko bez pasażerów i 40 minut pózniej