Not logged in | Log in | Sign Up
Powszechna praktyka. "Otwieramy" kursy szkolne, po to aby uzyskać wszelkie dopłaty, po czym ukrywamy je aby do autobusu nie wsiadł nikt postronny. Zapełnianie białych plam transportowych po polsku.
To samo w pilskim PKS-ie. Jest kurs Kaczory - Byszewice o 14:35 obsługiwany jako szkolny przewóz dzieci, a nie ma go na stronie internetowej. Jeżeli chcesz sprawdzić kurs np. Kaczory - Prawomyśl, to wyskoczy Ci autobus o 14:45 z Dworca Przesiadkowego w Pile. Jeszcze pamiętam były te kursy szkolne dostępne a teraz? Żeby je zafocić to są albo dostępne na witrynie szkoły obsługiwanej, albo od dyspozytora.
Mamy patologiczną sytuację, w której przewoźnicy krzyczą, że nie mają wsparcia np. rządu, po czym, jak rząd ich wesprze dopłatami lub refundacją ulg, to ukrywają przewozy przed mieszkańcami aby wyłudzać te dopłaty, zamiast budować stabilny popyt i stałe przychody.
Prawdziwe przewozy szkolne to autobus kursujący według potrzeb, zatrzymujący się wszędzie tam, gdzie jest taka konieczność, ale gmina musi ponosić 100% kosztów ich0 funkcjonowania. Jeśli gmina zamieni je w przewozy ogólnodostępne, to zobowiązuje się do wykonywania kursów szkolnych nie wg doraźnych potrzeb, a wg rozkładu jazdy. Miejsca zwyczajowe zatrzymywania zamieniają się w oznakowane przystanki, które trzeba uzupełnić, bo do tej pory ich nie było. Na tych przystankach muszą pojawić się rozkłady jazdy, a więc dostęp do nich mają nie tylko uczniowie ale także normalni pasażerowie. To powoduje, że w jakikolwiek dzień z rozkładem zajęć szkolnych innym niż normalny autobus nie może kursować wg potrzeb, tylko wg rozkładu jazdy. Ale przecież dzieci trzeba dowieźć/odwieźć ze szkoły, co więcej trzeba je wysadzić tam gdzie do tej pory, czyli przed domem, a nie 200 czy 500 metrów dalej na przystanku. Do tej pory w autobusie szkolnym wszystkie dzieci zajmowały miejsca siedzące, ale jak autobus staje się ogólnodostępny, to miejsca szkolne zajmą inni pasażerowie, obcy ludzie i rodzice będą składać skargi, że gmina nie spełnia swojego obowiązku, bo aby nie było zadymy w gminie, rodzicom nie wyjaśnia się zmian. Co więcej, gmina skraca ścieżkę zakupu biletów miesięcznych i rodzic nie bierze w num udziału. Opiekunka, która nie jest już obowiązkowa, ale się jej wymaga i tak wie kto gdzie wsiada, bilet jest więc jedynie wydmuszką do uzyskania refundacji za 49% ulgi. Ukrywa się wobec tego rozkłady jazdy, aby nikomu nie przyszło do głowy skarżyć do służb niewykonywanie rozkładów jazdy i zatrzymywanie poza przystankami. Obecnie doszedł jeszcze FRPA, który oprócz spełnienia wymagań administracyjnych nie niesie za sobą żadnych innych wymagań. Oprócz refundacji ulg doszła więc kolejna darmowa dopłata dla przewoźnika. Finalnie okazuje się, że zamiast 100% kosztów na przewozy zamknięte gmina dostaje 49% z każdego biletu i 3 zł dopłaty od wojewody. Jeśli cenę biletu miesięcznego ustala się na 500 lub 800 złotych, to wraz z dopłatą z FRPA gmina wydaje 10-20% tego co wcześniej. Dlatego opłaca się kombinować i wyłudzać nienależne środki z budżetu. Gminie się opłaca, przewoźnikowi się opłaca, państwu się nie opłaca, ale nie ingeruje, bo to sztandarowy projekt partii, nie może więc pokazać, że się nie udał. Białe plamy oficjalnie zlikwidowane. Tylko nikt z mieszkańców nie odczuwa jakiejkolwiek poprawy w transporcie. Kult samochodu osobowego w Polsce trwa nadal.
A tu przykład jak się kończy chęć realizacji przewozu zgodnie z przepisami. Zwykły już rejsowy autobus, ale wg wszystkich szkolno-przedszkolny... Dlatego ukrywa się rozkłady jazdy i inne informacje, aby jak najbardziej udawać przewozy szkolne. Ale dopłaty to bardzo chętnie się bierze, nawet kosztem łamania prawa. https://gp24.pl/w-drodze-z-przedszkola-5letnia-lena-wysiadla-w-innej-miejscowosci-rodzice-powiadomili-prokurature/ar/c1-15808126
@mario: dziękuję za szczegółową odpowiedź. Patrząc na przykładzie Węgier da się implementować przewozy szkolne i pracownicze w znacznej większości do ptz. Tylko u nas chory kraj, że każdy kombinuje i potem są takie kwiatki. Potrzebne jest unormowanie pewnych standardów i szeroko zakrojona kampania informacyjna, żeby mogło to funkcjonować poprawnie. A rodzice to już w ogóle osobna kwestia. Np. w takim Błogim Rządowym to mnie jeden rodzic ganiał autem i wyzywał i szarpał za zrobienie zdjęcia, także zawiadomienie do prokuratury wcale mnie tu nie dziwi.