Not logged in | Log in | Sign Up
Kilka lat temu miałem okazję widzieć takiego lidera od spodu. Była to nauka jazdy. Zaczęły pękać profile, do których były przymocowane drążki reakcyjne (cukierki) tylnego mostu. Instruktor oczywiście nie zgodził się na pospawanie tego i pozostawienie autobusu, tylko powiedział, że ze 2 tygodnie może się umówić. Wrócił po 3 dniach z przekoszonym tylnym mostem.
Remont za dużo PKS nie kosztował. Silnik już był po remoncie, tyle co profile i robocizna. Ale mechanikom i tak trzeba płacić, a w Siemiatyczach za dużo roboty nie mają.
W mojej byłej firmie, Szef oddał do warsztatu jednego Lidera na poprawki. Jak zaczęli przy tylnym moście, to skończyli na przedniej osi łącznie z wymianą podłogi bagażników. A i sama rama też była nadgryziona. Znaleźli tylko trzy kawałki jekli, które były właściwe i wspawane chyba przez przypadek, reszta to papier. Lider to zło.
Niestety inżynierowie zbyt odchudzili konstrukcję i mamy tego efekty. Gdyby jeszcze porządnie zabezpieczali w fabryce profile wewnątrz i na zewnątrz, to może by wytrzymały.
Przykładowo Mercedesy O405 produkowane w latach 80/90 oprócz zabezpieczenia profili barankiem z zewnątrz, wewnątrz profile wypełniano pianką. Dzięki temu woda nie skraplała się tam i nie powstawała korozja. Kratownice wytrzymywały prawie 30 lat.
Czyzby Intouro trafiło do Białegostoku?